czwartek, 7 września 2017

Ech zycie...

Tak sobie siedzę w moim pokoiku. Cisza, spokój, nikt nie woła.
Mogę robić co chcę, mogę chodzić gdzie chcę, mogę spać ile tylko mam ochotę.
A przecież jeszcze tak niedawno, nie miałam możliwości na normalny, zwykły ludzki odpoczynek.
Modliłam się do Boga o normalność, o zwyczajność, o to żeby żyć jak najbardziej przeciętny człowiek bo do tej pory moje życie było zwykłą niewolą.
Dostałam dużo, dużo więcej. Dziś jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem. Trochę jeszcze wycofanym, nieufnym i borykającym się z pracoholizmem, ale nieprzeciętnie szczęśliwym czego i Wam wszystkim życzę.
Parę lat temu napisałam wiersz o moich troskach i marzeniach.

                                                                 
                                                                   SŁUŻĄCA

Nie mogę nic napisać...
- bo służę.
Nie mogę wybiec z domu...
- bo służę.
Nie wolno mi już kochać...
- bo służę.
A, pożalić się komu?...
- nie..., służę.

Czy spodnie mam uprane?
Obiady już wydane.
Mamo, a gdzie skarpety?
Mamo, przestrzegam diety!
Już Święta, umyj okna...
pogoda bardzo psotna.
Wyjdź z psem... - bo źle się czuję,
w tym wszystkim - ja pracuję!
Raz dniówki, czasem noce
- niekiedy aż się pocę.
Chętnie zjadłbym pierogi!
Czy przyprawiasz mi rogi...?
Kiedy...!!! - mężu "mój miły".
W nocy spać nie mam siły,
a chciałabym......

Kochać wszystkich i szczęście przeżywać.
Co dzień życie swoje nowym odkrywać.
Tego życzę ja sobie kochani.
W moim życiu niech przemiana nastanie.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz