wtorek, 19 września 2017

Słowo

Jeszcze nie tak dawno bo raptem dwa, trzy lata temu byłam bardzo, bardzo samotna. Zły człowiek zapędził mnie na samo dno całkowitej depresji, niemożności i beznadziei, ja zaś nie potrafiłam się bronić i bezwolnie zasłaniając się dobrem dziecka godziłam się na wszystko. To wszystko minęło. Teraz już spokojnie mogę o tym mówić i wyrzucać to z siebie.
W tamtym czasie jedyną odskocznią od rzeczywistości był właśnie mój świat do którego czasem udawało mi się uciec. Mówię "czasem", bo bardzo dużo wtedy musiałam pracować, żeby na wszystko starczyło. Właśnie wtedy wysyłałam moje nieporadne wierszyki do jednej z poetyckich stron internetowych. Moje wiersze właściwie zawsze były smutne i nieszczęśliwe. Na stronkę wchodziłam dość często, bo bardzo lubiłam czytać wiersze moich kolegów.(Robię to zresztą cały czas). Po opublikowaniu jednego z moich smutnych wierszy, pojawił się na stronie wiersz jednej z Pań tam dodających, który ewidentnie był odpowiedzią na moje wołanie......Popłakałam się, że przecież tak naprawdę wcale nie jestem sama. Wystarczy krzyknąć i zaraz ktoś się odezwie, ktoś mi pomoże, ktoś przy mnie jest tylko ja tego nie widzę. Potem zrobiło mi się wstyd i to bardzo, że przestałam na chwilę wierzyć w ludzi.
Przeróżni luzie chodzą po świecie, nie moja rzecz osądzać ich i dzielić na dobrych czy złych.
Dla mnie człowiek jest istotą przewspaniałą i prawie skończoną. Prawie, bo stać tę istotę na wiele więcej ale mam nadzieję, że przed światem jeszcze wiele epok w których człowiek osiągnie swój rozwój i doskonałość w pełni.
Póki co porozumiewajmy się słowami, pomagajmy sobie i przede wszystkim wierzmy w siebie.
A tak na marginesie, gdyby ludzie znali prawdziwą moc ludzkiego słowa, dobrego słowa nie marnowali by tych słów czasem ...... niepotrzebnie.
Pamiętajcie, że słowo może ożywić ale może też zabić.
Oczywiście zaraz podziękowałam za dobre słowo....


                                                                       SŁOWO.....

Jak miłym dotyk jest ludzkiego słowa,
jaką odwagą serce płoche bije.
Na lepsze życie znów jesteś gotowa,
mniej teraz bolą srogie życia kije.

Splątany węzeł nieprzytomnych myśli,
drgnął... i jakoby wpuścił lekki oddech.
Może tej nocy słońce mi się przyśni?
Rano poczuję ciepły jego dotyk...?

Wierzyłam i wierzę, nigdy nie przestanę,
w dobro człowieka i szlachetną duszę.
Wiem, że nie raz jeszcze po głowie dostanę.
Wychwalać będę go bo chcę i muszę.



poniedziałek, 11 września 2017

Moje dzieci...

Innym razem poczułam tak wielkie szczęście i radość, że Bóg własnie nam dał taką wspaniałą córeczkę, że musiałam mu podziękować za ten cudowny dar. Ten lekki i wesoły wierszyk jest moim nieporadnym "Dziękuje Panie Boże".


                                                             MOJA CÓRECZKA

Moja córeczka śliczna laleczka,
nosek zadarty, kształtna główeczka.
Dołeczki cudne w policzkach obu,
nie mam na słabość do niej sposobu.

Oczka niebieskie strzygą figlarnie
i co dzień uśmiech słodki ma dla mnie.
W szkole się uczy przynajmniej z paskiem,
a gości wita pachnącym plackiem.

Pomocą służy ojcu i matce,
tak jak przystoi cnej nastolatce.
Problemy wspólnie rozwiązujemy,
o dorastaniu słuchać nie chcemy.

Jedno stworzenie a szczęścia tyle,
umili każdą życiową chwilę.
Czy przepis jakiś rodzice dają...?
- Nie, to Marynie wszystkie tak mają.

Różnie to w życiu naszym bywało.
Szczęście największe nam się dostało.
Cóż matka jeszcze powiedzieć może...?
Za wszystko dzięki ci dobry Boże.






                                                   

niedziela, 10 września 2017

Moje dzieci...

Kiedy moja córeczka była jeszcze malutka, pisałam nieraz coś dla niej. Dzisiaj znalazłam właśnie wierszyk, który ułożyłam dla mojego kochanego śpioszka. To było już parę dobrych lat temu. Teraz nieśmiertelne...."Boże, jak ten czas szybko leci....".

                                                                            ŚPIOCH

Rydwan złocisty na niebo wyjechał,
oświetlił ziemię milionem barw.
Znów słońce wstało, radość jest wielka
rozsiało wokół miłość i czar.

Mała Marysia wstawać nie chciała,
więc promyk złoty za nos ją wziął.
Wstawaj leniuchu...! - wyjścia nie miała.
Ciepłą kołderkę z brzuszka jej zdjął.

Ciesząc się słodką, krótką chwileczką,
bo promyk złoty grzał ją co sił.
Aj..., - jak gorąco! Przestań słoneczko!
Nie będziesz przecież ze mną się bił.

Promyczek Mani nie słuchał wcale,
rozgrzał kołderkę i nóżki dwie.
Otworzył Majce oczka nieśmiałe
- zapomnij dzisiaj o słodkim śnie







czwartek, 7 września 2017

Ech zycie...

Tak sobie siedzę w moim pokoiku. Cisza, spokój, nikt nie woła.
Mogę robić co chcę, mogę chodzić gdzie chcę, mogę spać ile tylko mam ochotę.
A przecież jeszcze tak niedawno, nie miałam możliwości na normalny, zwykły ludzki odpoczynek.
Modliłam się do Boga o normalność, o zwyczajność, o to żeby żyć jak najbardziej przeciętny człowiek bo do tej pory moje życie było zwykłą niewolą.
Dostałam dużo, dużo więcej. Dziś jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem. Trochę jeszcze wycofanym, nieufnym i borykającym się z pracoholizmem, ale nieprzeciętnie szczęśliwym czego i Wam wszystkim życzę.
Parę lat temu napisałam wiersz o moich troskach i marzeniach.

                                                                 
                                                                   SŁUŻĄCA

Nie mogę nic napisać...
- bo służę.
Nie mogę wybiec z domu...
- bo służę.
Nie wolno mi już kochać...
- bo służę.
A, pożalić się komu?...
- nie..., służę.

Czy spodnie mam uprane?
Obiady już wydane.
Mamo, a gdzie skarpety?
Mamo, przestrzegam diety!
Już Święta, umyj okna...
pogoda bardzo psotna.
Wyjdź z psem... - bo źle się czuję,
w tym wszystkim - ja pracuję!
Raz dniówki, czasem noce
- niekiedy aż się pocę.
Chętnie zjadłbym pierogi!
Czy przyprawiasz mi rogi...?
Kiedy...!!! - mężu "mój miły".
W nocy spać nie mam siły,
a chciałabym......

Kochać wszystkich i szczęście przeżywać.
Co dzień życie swoje nowym odkrywać.
Tego życzę ja sobie kochani.
W moim życiu niech przemiana nastanie.









środa, 6 września 2017

Ech życie.....

Sponiewierana lekko, kończę dyżur nocny.
Jest 5:16. Za oknem chłodno, ciemno, dżdżyście i ponuro.
Jeszcze prawie dwie godziny dyżuru, jakoś muszę wytrzymać, chociaż oczy same się zamykają.
W tym momencie telefon robi magiczne "plim-plum". 
O..., sms przyszedł. Podchodzę, czytam i nagle unoszę się na skrzydłach jak biała gołębica i fruwam szczęśliwa, zapominając o całym świecie. 
Ten magiczny sygnał, przyniósł mi magiczną wiadomość. Chociaż słowa w tym sms-ie były właściwie takie same jak w innych, to właśnie ta wiadomość była wyjątkowa. To właśnie te słowa zostały napisane nie dlatego, żeby było ładnie i przekonująco, ale z potrzeby serca. Dlatego, że ktoś kto to napisał chciał wykrzyczeć swoje serce i swoją miłość właśnie dzisiaj.
Myślę, że mogę być najszczęśliwszą osobą na świecie. Takich słów nie ofiarujemy sobie codziennie. Ja w każdym bądź razie poczułam się tak po raz pierwszy w życiu. Moje życie chyba nie należało do najszczęśliwszych........?????
Dziękuję.

                                                               ROZMIŁOWANIE

Jak cudownie czuć od rana,
żeś przez kogoś jest kochana.
Gdzieś na drugim końcu świata,
czyjaś dusza się kołata.
Myśli, tęskni, czeka, marzy
dotknąć twojej choćby twarzy.
Z dachów zerka w jedną stronę,
już uśmieszków wysłał tonę.
W brzuchu gonią się motyle,
serce woła: choć na chwilę                                               
pozwól Boże te marzenia,
zmienić w cudy zaistnienia.
Świat realny z namiętnością...,
nigdy w parze. Zaś z czułością
nigdy nie miał nic wspólnego.
Cóż więc począć, mój kolego?
Jak iść co dzień do roboty,
kiedy chce się wyć z tęsknoty?
Skąd ja o tym wiem?..., jak czuję...?
TAK SAMO SIĘ ZACHOWUJĘ!