środa, 14 czerwca 2023

Przebaczenie

 Cóż to jest przebaczenie?
Każdy z nas zapytany o to czy potrafi przebaczać, odpowie bez wachania ... oczywiście, że tak.
A przynajmniej większość populacji. Czy aby na pewno? Jak często myślicie o tym czy potraficie przebaczać? Założę się, że rzadko a najczęściej wogóle.
Co znaczy więc to następne magiczne słowo?
To bardzo trudny temat bo każdy z nas jest inną osobowością. Ponadto wśród ludzi funkcjonują bardzo złe schematy dotycząe przebaczania, generowane przez jednostki zupełnie nie przygotowane do analizy psychicznej danej osoby. W takich przypadkach przebaczanie może się zakończyć jeszcze większą depresją i niezrozumieniem własnych intencji.
Najgorszym błędem jaki popełniamy w procesie przebaczania jest chęć zapomnienia i wymazania z pamięci doznanych krzywd. Kochani, to tak nie działa!
Zostajesz skrzywdzony i masz w sercu ból i rozgoryczenie, jeszcze większy gdy krzywdę wyrządziła ci bliska osoba. Mówisz sobie ... będę mądrzejszy i wybaczę jej (jemu), albo nie będę się zniżał do jego poziomu ale ja to zapamiętam. Buzują w tobie pycha, złość i nienawiść. Te uczucia zaś stają się twoją słabością. Czy masz w tym momencie jakiekolwiek szanse na wybaczenie? Raczej nie!
To prawda, że życie wspólczesne bardzo nas pogania i chcielibyśmy jak najszybciej mieć wszystko zakończone i cieszyć się spokojem. W tym przypadku jest inaczej. Proces przebaczania w zależności oczywiście od wielkości wyrządzonej krzywdy zawsze jest dlugotrwały. To złożony proces ustawiania wartości w naszej psychice, potrzeba zrozumienia siebie i krzywdziciela, dojrzewanie do wymazania ze swojego serca żalu i poniżenia. Sam fakt stworzenia w swojej psychice chęci wybaczenia jest początkiem całego procesu, który jak napisałam może przebiegać różnie u różnych osób. Jakie więc złote panaceum może nam pomóc w jednej z najcięższych i najtrudniejszych dolegliwości naszego życia. Lekarzem i lekarstwem dla naszych bolączek jesteśmy my sami. Tylko i wyłącznie. Nie pomoże nam psycholog ani psychiatra, żadne tabletki ani terapie. Tylko my możemy być lekarzem własnej duszy. Od czego więc powinniśmy zacząć nasze leczenie.
Jak już napisałam wcześniej początkiem wybaczenia jest sama chęć odpuszczenia. To zaś będzie się wiązać z natłokiem myśli, które na powrót przeniosą was do nieszczęsnego wydarzenia. I wszystko będzie przebiegać prawidłowo do momentu, kiedy to większości z was ponownie ciśnienie zacznie osiągać zawrotne wysokości. W tym właśnie momencie należy psychicznie wyhamować. Tylko i wyłącznie dla waszego dobra i zdrowia. Musicie znaleźć w sobie tyle siły, żeby uporządkować natłok myśli i powoli, partiami przeanalizować nieszczęsne fakty. Do tego zaś zabiegu musicie wykrzesać z siebie maksimum pokory, sprawiedliwości, obiektywizmu i zrozumienia. Tak na marginesie, osoby pyszne, zadufane w sobie i swojej nieomylności zbyt wielkich szans na wybaczanie nie mają. Im niestety pozostają lekarze, tabletki, skołatane nerwy i guzy złości, które jako jedyne poradzą sobie z nimi. Ale wracajmy do 90% ludzkości, bo wierzę, że większość z nas to wspaniali ludzie, niekiedy tylko zagubieni. Tak więc analizujemy i na spokojnie oswajamy się z zaistniałą sytuacją. Chęć wybaczenia niesie z sobą również chęć zrozumienia drugiej osoby. Staramy się dojść do tego dlaczego tak się zachowała, co skłonić ją mogło do upokorzenia czy zniesławienia nas. A może podczas tej analizy przypomnimy sobie, że daliśmy sami powód do takiego zachowania. Może wcześniej nasze zachowanie nie było taktowne i osoba wzięła sobie odwet po czasie. Jeżeli nic takiego się nie wydarzyło, pozostaje nam rozpatrzyć zaistniałe fakty, oswoić się z nimi i spokojnie odłożyć temat.    Nie martmy się, że o nim zapomnimy. Temat powróci do nas wcześniej czy później, tak już jesteśmy skonstruowani. Nigdy o tym nie zapomnimy, zostało to już zapisane na naszym twardym dysku i nic, i nigdy tego nie wymarze. Przyjmijcie to do wiadomości. Wybaczanie to jedna bajka a zapomnienie to zupełnie inna bajka. Temat musi się uleżeć. Jeżeli stwierdzimy, że sami sobie jesteśmy winni bo... nasze zachowanie mogło być prowokacją, albo nasz język powiedział wcześniej niż pomyślała głowa.......... W takich sytuacjach powinno nas być stać na przeprosiny i wybaczenie będzie obustronne. Przyjaciele niestety nie rodzą się na jabłoniach, warto więc o nich powalczyć nawet kosztem własnego ustępstwa. Jeżeli jednak nie znajdujemy własnej winy w problemie a konkretna osoba lekceważy nas już nie po raz pierwszy, warto przemyśleć temat odejścia od kogoś kto nie zasługuje na nasze towarzystwo. Wtedy bardzo szybko wszystko wróci do normy. Brak kontaktu a więc, brak przypominania zaległych historii, brak dalszych złych tematów, które przy takich osobach łatwo sie generują, pozwolą wam bardzo szybko wybaczyć. Temat przestanie być dla was ważny. Zaczniecie rzadziej o nim myśleć i w momencie kiedy on powróci, nagle nie poczujecie nic... To "nic" to właśnie jest wybaczenie. W żaden sposób nie jesteście związani z przedmiotem, nic w tym temacie nie może już was zranić, jesteście wolni.                                                                                                                                                 

                                                            Nie jesteś Bogiem

Dość twardo stąpasz, realnie marzysz
pobieżnie słuchasz, zniewagi ważysz.
Spoglądasz z góry, nie widzisz nieba
wymagasz dużo, dasz ile trzeba.

Kosztorys dawno w szufladzie leży,
kogóż jak "siebie ceń jak należy".
Wszystkie zalety a nawet wady,
uznajesz plusem swojej ogłady.

Idziesz, strofujesz, krzyczysz, blefujesz,
poniżasz, gardzisz, argumentujesz.
Bezsporną wartość swojego rysu
rozgłaszasz  wkoło bez kompromisu.

Bogiem już prawie. Sądzisz człowieka.
Twoje rewanże są bez dociekań.
Na ludzkie skargi wybuchasz śmiechem.
Dał ci się skrzywdzć, jego to grzechem.

Nie ma dla Ciebie żadnej świętości,
nic nie rozumiesz z Hymnu Miłości.
Ty, Twoje, Twego, Twojego, Twym
z głośnym przytupem śpiewasz swój hymn.

Wirus wielkości, lwią część dotyka.
Dzieli miłości, kłamstwo podtyka.
Osiągi zdobyć musi najwyższe
by móc na zawsze zostać bożyszczem.

A w górze niebo, na nim obłoki,
gdzieś jeszcze wyżej Prawa opoki.
Miary rzetelne i praworządne,
demokratyczne w godzinie sądnej.

Każdy z nas przecież kiedyś tam stanie.
Będzie miał splendor na pierwszym planie.
A prawa w niebie różne od naszych.
Są zwykłe, proste stąd doskonalsze.

Rzecz jasna tutaj, na tym padole
zakończysz żywot na bożym siole,
zgoła odmienny wachlarz wartości,
czeka każdego w jego wieczności.

Zatrzymaj bieg swój, przebacz swe życie.
Popatrz na ludzi w niemym zachwycie.
Każda istota równa jest tobie.
Przebaczenie... zacznij tworzyć w sobie.