Myślę, że wytrwam w silnym postanowienu nie wracania nigdy do spraw tego świata na które tak naprawdę nikt z nas wpływu nie ma. Po przeczytaniu ostatniego posta i zderzeniu go z rzeczywistością, która w ostatnim czasie przytrafila się ludzkości, postanowiłam nigdy więcej nie zabierać głosu w tematach, które mnie przerastają. Najpierw byłam przerażona, później zaczęłam "mimo wszystko" (ulubione powiedzonko mojego kolegi) dopatrywać się dobrych następstw tego nieszczęścia jakie dotknęło świat. Czyżbym miała do tego (o ironio) powody? No, mam!
Myślę, że po jakimś czasie wszyscy podziękujemy opaczności za osadzenie ludzkości w ryzach. Jeszcze nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo zmienia się świat i przede wszystkim człowiek. Nadmiar wolnego czasu, strach i niewiadoma spowodowały, że ludzie zaczęli myśleć inaczej.
Wierzę mocno, że to będą pozytywne zmiany. Póki co widzę tylko takie.
Każde doświadczenie człowieka okupione jest ofiarą. Doświadczenie globalne musi być okupione większą ofiarą. Mam nadzieję i już dziękuję Bogu, że w całkowitym rozrachunku ta lekcja pokory, którą zresztą sami sobie zafundowaliśmy nie jest ostateczna, chociaż wierzę, że przełomowa.
Wszystko przed nami więc nie traćmy czasu na gdybanie. Czy nam się to podoba czy nie, musimy zaakceptować fakt, że to nie my jesteśmy bogami i nigdy nie będziemy.
Dlatego też.... żyjmy lepiej, żyjmy pokorniej i cieszmy się najdrobniejszymi z rzeczy, które Stwórca nam ofiarował. Nasze życie i szczęście prawdziwe, zawarte jest w nich właśnie.
Jest przepiękna wiosna. Nawet kiedy nie świeci słońce całe połacie traw okryte są żółtym mniszkiem. Widok ten od razu odpędza przygnębienie i smutek.
Ta niepozorna roślinka najbardziej obrazowo przypomina słońce. Jedyną energię jaka podtrzymuje życie na Ziemi.
Ilu z Was kiedykolwiek zwróciło na nią uwagę. Jeżeli już to chyba ze złością, przyporządkowując ją do chwastów. Ale to w tym pospolitym kwiatku zawarte są ogromne możliwości lecznicze dla człowieka i nie tylko. Każda jego cząsteczka poczynając od korzenia i skończywszy na kwiecie, ofiaruje nam całe mnóstwo cennych dla naszego zdrowia właściwości.
Działa przeciwcukrzycowo, moczopędnie, wspomaga odporność, trawienie, ogranicza łaknienie, reguluje cykle miesiączkowe. Mleczko z mniszka usuwa brodawki i kurzajki a nawet ma pozytywny wpływ na niektóre choroby nowotworowe. Niepozorny dla niektórych kwiatek może stać się dla każdego z nas, panaceum na zdrowie.
Mimo tego, że jednostka ludzka uklasowała się na szczycie łańcucha pokarmowego i jest najwspanialsza wśród fauny i flory nie zaszkodzi jej przecie, zniżyć się czasem do poziomu chwasta, bo być może w tym miejscu rozpocznie się jej prawdziwe i z pewnością lepsze życie.
Mniszek czarodziej
Wyżółcone łąki, trawniki i skwery
słońce odpoczywa na zaspanej ziemi.
Całusem złocistym przywarło do skóry
matuli. Budzi życie gesty cichymi.
Pierwszy dar boskiego muśniecia złożony
w najpospolitszym chwaście średniej urody.
Kiedy wzrost po zimie jeszcze spowolniony,
mlecz oplata grunty, łaki i ogrody.
Znów się rodzi radość po dni umieraniu,
dla nowego bytu mleko Matki w kwiecie.
Wspomoże istnienia w globalnym przetrwaniu,
od wieków zarania natura tak plecie.
Niepozorny mniszek witalności skarbcem,
na ludzi i zwierząt przypadłości groźne.
Na wszelki pożytek tańczy rannym brzaskiem
zroszony oparem, szronem w noce mroźne.
Dzielnie i wytrwale znosi dąsy wiosny,
misja najważniejsza w roślinie zawarta.
Kwiaty jego, liście i korzeń pomocne
kiedy z organizmów choroby wymiata.
Życie wiedzie krótkie lecz jakże owocne.
Choć niedoceniany, mądrości hołduje.
Po krótkim żywocie odchodzi subtelnie,
dmuchawcami wietrzyk obłoki maluje.
Upadną zarodki dmuchanych obłoków
na ziemię i pierwsze rozpoczną konanie.
Dar siły i zdrowia w piosenkach skowronków
na długie miesiące z naturą zostanie.