Przychodzi moment w naszym życiu, że na naszej drodze staje ktoś, kto wydaje się najbardziej przyjazną nam osobą ze wszystkich istniejących. Jeżeli uda nam się zbliżyć do tej osoby już jesteśmy szczęśliwi. Mamy obok siebie bratnią duszę a przynajmniej tak nam się wydaje.
Jeżeli jest to relacja kobieta-mężczyzna zaczynają mocniej pracować zmysły, które rozbudzają nasze uczucia. Rozpoczyna się najpiękniejszy okres w życiu każdego człowieka. Rodzi się miłość.
Kiedy to nieziemskie uczucie nas ogarnie, chcielibyśmy oddać wybranej osobie siebie i cały świat w najpiękniejszych odsłonach. Przestaje się dla nas liczyć reszta świata i nasze dotychczasowe życie. Zamykamy się na codzienność i wraz z ukochaną osobą chcielibyśmy błądzić po najwyższych emocjonalnych szczytach ziemskich. Jeżeli nasze uczucia i starania zostaną prawidłowo odebrane, zinterpretowane i odwzajemnione, otwiera sie przed nami magiczny świat w którym jest tylko miłość, szczęście, zrozumienie i zaufanie.
Ta bajka niestety bardzo rzadko kończy się szczęśliwie.
Ogrom, wręcz natłok uczuć, swoje życie, ciało i duszę, swoje priorytety podarowane drugiej osobie często rozbudzają w niej pychę, samouwielbienie, czasem niedowierzanie i brak zaufania.
Ani jedno ani drugie nie wspomoże tego związku i ofiarowanych uczuć. Zaczyna się albo wykorzystywanie rozbudzonego nieszczęśnika i chore dowartościowywanie lub..., sprawdzanie, szukanie, brak zaufania i standartowa zazdrość... niczym nie umotywowana.
Osoba kochająca przejdzie piekło na ziemi zanim upora się ze swoimi uczuciami i uświadomi sobie, że wysokie loty należą tylko do niektórych.......
Przychodzi w końcu pogodzenie się i stagnacja, podporządkowanie się codzienności, szarości i monotonii dnia codziennego.
Po co to piszę kochani?
Chciałabym bardzo, żeby każdy z was dostał od życia kogoś, kto zechce zabrać was w czarodziejski świat miłości. Kiedy już ta osoba pojawi się w waszym życiu, doceńcie to co Bóg wam dał. Oddajcie jej tyle samo a może uda wam się dać więcej i wspólnie udajcie sie w krainę krystalicznego szczęścia. Tylko tam nie ma zła, nie ma zazdrości i pychy. Tam króluje tylko miłość i zrozumienie.
To za tym szczęściem właśnie uganiamy się całe życie. Szukamy go wszędzie i złościmy się, że nigdzie go nie ma. Ono po prostu przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie i jedyny problem dla większości ludzi zwyczajnie je wziąć i cieszyć się, że właśnie nam zostało podarowane.
Niestety, najczęściej kiedy to szczęście i miłość puka do naszego serca my zaczynamy się nim bawić jak kot myszką, tak długo aż zamęczona pada.
Kiedyś jej rozpacz i niespełnienie miną, myszka zacznie życie od nowa.....
Jak sądzicie? Czy kiedykolwiek i z kimkolwiek odważy się jeszcze zdobywać szczęście....???
Upokorzenie, brak zaufania, złość, nienawiść ludzka wykształciły w tej osobie mocne mechanizmy samoobrony a te funkcjonują tylko w szarym, monotonnym świecie.
Spotykasz człowieka.....
coś szepce... to TEN.
Serce gdzieś ucieka,
jawa znów jest snem.
Poznajesz, przyswajasz,
odkrywasz z zachwytem.
Starania podwajasz
choć lękiem podszyte.
Oddajesz mu duszę
serce się wyrywa.
Swoje marne ciało
oddajesz szczęśliwa.
Czas mija zbyt szybko...
Wciąż walczysz o miłość,
której naprzeciwko
zadufanie i złość.
Zaczynasz się motać,
rozpływać w nicości.
Nie przestając kochać
spadasz w głąb ciemności.
Ból ściska ci duszę,
serce pokruszone.
Wciąż myślisz zagłuszę
alarmowy dzwonek.
Nadchodzi martwota
niemoc, beznadzieja.
Zamykasz się w sobie
umiera nadzieja........
