Gdybym nie wierzyła w sprawiedliwość boską, w ostateczne uporządkowanie wszystkich ludzkich poczynań i tego, że w definitywnym rozrachunku zawsze całość wychodzi na zero nie miałabym chyba siły dalej żyć.
Krąg wokół mnie zacieśnia się coraz mocniej. Przestaję rozumieć ludzi z najbliższego otoczenia a nawet z własnej rodziny!!! To przygnębia mnie najbardziej.
Ile muszę wyskrobać ze swojej psychiki cierpliwości i pokory, żeby wysłuchiwać tych wierutnych bredni, znosić te durnowate zachowania i mieć na tyle siły w sobie, aby " ...mieć wieczny spokój w sercu...... nie dziwić się niczemu co mi się przytrafia, nie czuć, że cokolwiek zostało uczynione przeciwko mnie." - Regina Brett
Zaczynam już jednak mieć problem (Panie Boże wybacz mi) z modlitwą za te osoby. Im częściej się za nich modlę tym bardziej hardzieją i stają się bezczelni.......
Mam wielką nadzieję, że to tylko mój słabszy dzień......
Jak żyć w zgodzie z Bogiem i współczesnym światem?
Bardzo ciężko cały czas kontrolować swoje postępowanie bo okazuje się, że np. szczery i szczęśliwy śmiech dla niektórych jest prostacki a prostolinijne i od serca rozmowy międzyludzkie nie spełniają ustanowionych przez ludzi norm. Nie ważne czego pragnie twoja dusza i Bóg żyjący w każdym z nas. Ważne, żeby to co mówisz i co robisz spełniało ogólnie przyjęte standardy. W szczególności, w środowiskach tzw. elit... No, bo przecież ... nie wypada... i ... co ludzie powiedzą...
Powiem tak!
Będę się śmiać radośnie, nawet jeżeli to jest obciach!
Będę zawsze wesoła i szczera w tym co mówię i robię bo tak czuję i wierzę, że Bóg potraktuje mnie tak samo w dniu mojego z Nim rozrachunku!
Jestem nonkonformistką ale nie wichrzycielką.
Nie zgodzę się z nadętą koleżanką, która uważa, że noszenie pereł jest staroświeckie...???
Dla mnie nigdy, przenigdy nie będzie staroświeckie nic co stworzył Bóg lub człowiek biorąc za wzorzec Jego dzieło. Takimi jednak stanowiskami ludzie potwierdzają ten bezsens całkowity, destrukcję otaczającego nas świata, spustoszenie pierwiastka bożego i wyścig do całkowitego unicestwienia życia na ziemi.
Dla wszystkich, którzy czują podobnie jak ja publikuję dziś modlitwę św. Franciszka z Asyżu.
Niech dobry Bóg sprawi, abyśmy mogli być tak silni jak ten święty.
O Panie, uczyń z nas narzędzie Twojego pokoju
abyśmy siali miłość tam, gdzie panuje nienawiść;
wybaczenie tam, gdzie panuje krzywda;
jedność tam, gdzie panuje zwątpienie;
nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz;
światło tam, gdzie panuje mrok;
radość tam, gdzie panuje smutek.
Spraw, abyśmy mogli
nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać;
nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć;
nie tyle szukać miłości, co kochać;
albowiem dając, otrzymujemy;
wybaczając, zyskujemy przebaczenie,
a umierając, rodzimy się do wiecznego życia.

