niedziela, 28 października 2018

Z pokłonem...

Zastanawiam się czasem, skąd Bóg czerpie tyle cierpliwości do ludzkich zachowań, ludzkiego postępowania a najczęściej do ludzkiej głupoty. Może stąd, że Jest samym dobrem i samą miłością?
Oczywiście piję tu przede wszystkim do siebie, bo gdyby głupota mogła uczynić wysiłek fizyczny, moja z pewnością góry by przenosiła. Niezapomniana moja babcia powiedziałaby to prościej  "jaka stara, taka głupia..." i niestety miałaby całkowitą rację.
Żyje człowiek parę lat, doskonali się najczęściej na własnych błędach i co robi...???
Z uporem maniaka popełnia te same błędy!
Na szczęście jest przy każdym z nas Ktoś, Kto ma świętą cierpliwość do nas i jeżeli tylko Mu zaufamy, zawsze poda nam rękę i zaprowadzi na drogę prawdy i pokoju, mądrości i bezpieczeństwa, pokory i wybaczenia.
Tak było i ze mną, kiedy pycha i zadufanie w swoje doświadczenie życiowe, sprowadziło mnie na ślepą i ciernistą drogę.
Chęć spełnienia, lepszego życia no i marzenia o miłości często nas zaślepiają i powodują, że zmieniamy kurs uznając, że azymut Boga jest nam chwilowo niepotrzebny, bo jesteśmy na tyle dorośli i mądrzy, że sami sobie poradzimy.
Kiedy jednak na tej nowej drodze poranimy się dotkliwie o kolce, które nie wiadomo skąd się tam wzięły przypominamy sobie, że przecież nie jesteśmy sami. Przecież zawsze obok nas jest On, cierpliwa i wybawcza ostoja.
Jak dobry Ojciec podaje nam ręce i mówi co trzeba zrobić, żeby znów wrócić na prostą drogę.
Oczywiście trzeba także chcieć i umieć Go słuchać. Na moje szczęście to jedno potrafię.
Tak więc naprowadzał mnie Bóg, przez dość długi okres, różnymi podpowiedziami do przeczytania "Księgi Hioba" a w szczególności "Hymnu o mądrości".
Dowiedziałam się o prawdziwym cierpieniu, o wybaczaniu, o pokorze... i usłyszałam jak Bóg do mnie mówi:  " Bojaźń Boża - zaiste mądrością.
                        Roztropnością zaś - zła unikanie."
Dziękuję Panie, że pomogłeś mi wrócić na prawdziwą drogę życia.
Już nie muszę niczego się bać, o nic walczyć, przed niczym uciekać.
Wszystko jest zwykłe, proste, oczywiste i prawdziwe.
Z blogiem też wracamy na stare śmieci. Zapraszam serdecznie!


                                                             Z pokłonem... 

Najświętszą cierpliwość Twoją Panie chwalę.
Z pokłonem cześć Boską oddaję.
Niczego już nie chcę, na nic się nie żalę,
rozpaczać i płakać przestaję.

Ty słońcu namiastkę uśmiechu oddałeś
a księżyc odbiciem światłości.
Niezmienny od zawsze, zwykły pozostałeś
esencjo prawdziwej miłości.

W kosmosie układasz swe ciała niebieskie,
rozpalasz nadziemskie lampiony.
Pulsarem się bawisz jak świetlnym orzeszkiem
śpiewając liryczne canzony.

Cóż mogę Ci śpiewać mój Panie wszechświata?
Dziękuję za wszystko... Dziekuję!
Za miłość, za dobroć, cierpliwość przez lata,
że Twoją obecność wciąż czuję.

Tyś kwiatem o Panie i listkiem na drzewie,
strumykiem i rosy kropelką.
Orkanem, zefirem i słońcem na niebie,
snem dziecka, ślimaka muszelką.

Uklękłam mój Boże oddając Ci pokłon,
wyciągam bezradne rączęta.
Miej świat nasz i ludzkość nielotną na względzie...
Pokłonem, niech będzie puenta.

Bez Ciebie mój Stwórco, życie jest pustynią
bezradnym dziecięcia kwileniem.
Puściutką, obdartą, żałosną świątynią
niemocy, dotkniętą - brzemieniem.

.