czwartek, 15 listopada 2018

Przemijanie.

Jesień to czas obumierania, ale i zbiorów obfitych.
Czas zapominania, lecz także odpoczynku po całorocznym trudzie.
Czas zakończania różnych tematów i rozliczanie osiągnięć.
Obumieranie, zapominanie, zakończanie, przenoszenie dorobku całego roku w formie rozkładającej sie materii, jako baza i początek nowego życia i nowych narodzin po okresie wypoczynku.
Nie na darmo Święto Zmarłych przypada właśnie w tym okresie najbardziej widocznego przemijania.
Jak zawsze tak i w tym roku dokonuję w tym okresie bilansu swojego życia. Oddaję się różnym przemyśleniom dotyczącym nie tylko mnie i mojej rodziny, ale ogólnie życia i człowieka.
W tym roku dodatkowym bodźcem do moich rozmyślań stała się lektura, którą kupiłam miesiąc wcześniej, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, że ta książka odciśnie tak mocne piętno na moim życiu, że zmusi mnie do zrobienia remanentu w nim i uzupełnienia życiowych debetów.
Przytoczę na początku dość kontrowersyjny urywek z księgi Koheleta syna Dawida, króla Jeruzalem:
"Widziałem wszelkie sprawy, jakie się dzieją pod słońcem
  A oto:wszystko to marność i pogoń za wiatrem".
Autor roztrząsa tu dylematy podyktowane według mnie jakimś znudzeniem życiowym, poszukiwaniem czegoś bardziej ekstycującego niż zwykłe życie, bo jak inaczej interpretować nawet sam tytuł tej ksiegi " Nic nowego pod słońcem", a także całkowity brak radości i optymizmu życiowego twórcy. Pokuszę się nawet o stwierdzenie: brak wdzięczności za wszystko co było, jest i będzie.
Po przeczytaniu tego urywka chyba każdy z nas próbuje wyobrazić sobie siebie, spoglądającego z wysokości na ziemię i uzmysłowić sobie swoje ewentualne odczucia.
Ja wyobraziłam sobie, że kucam nad zwykłym mrowiskiem i oglądam biegające we wszystkich kierunkach mrówki.
Wydawałoby się, że biegają bez ładu i składu, zupełnie niepotrzebnie i chaotycznie, że każdy ich ruch to bezsensowna "pogoń za wiatrem". Takie jest pierwsze wrażenie i przyjmuję, że takie samo wrażenie ma Ktoś kto spogląda na nas z góry.
Wszystko co robimy, właściwie jest marnością. Wszystko kiedyś w końcu się zniszczy, rozpadnie.
Tak niewiele jest rzeczy nieprzemijających a te, też dotyczą natury psychicznej i sfery duchowej a nie materialnej człowieka. Nawet najbardziej zadbane i pielegnowane rzeczy mateialne, kiedyś się zdematerializują i pozostaną z nich tylko wolne atomy.
Można więc rzeczywiście w bardzo uproszczony sposób popatrzyć z góry na ludzką istotę i tak ją podsumować. Czy jednak tak właśnie jest? 
Ja również nie uważam, że nasze życie jest marnością i pogonią za wiatrem. Moje myślenie w tym temacie jest troszeczkę inne. Nie wiem mądre czy głupie, ale na pewno inne.
Myślę, że każdy z nas rodzi się z jakimś konkretnym przesłaniem i celem. Nie funkcjonowałby świat tak jak funkcjonuje, gdyby tak właśnie nie było. Budujemy życie na naszej planecie od milionów lat. Każda istota, która tu pojawiła się, zostawiła po sobie coś mniej lub bardziej ważnego dla nas samych. Wiemy o tym, chlubimy się jednostkami wybitnymi, które zostawiły po sobie więcej niż przeciętni, pielegnujemy ich mądrość, rozwijamy przekaz jaki nam zostawili cały czas posuwając się do przodu. Globalnie, każdy z nas jest elementem skladowym niezbędnym w całokształcie rozwoju cywilizacji i człowieka.
Teraz kwestia samego człowieka jako jednostki.
Jak żyć, co robić a czego nie robić, żeby przeżyć swój tu pobyt owocnie i szczęśliwie?
Od wieków istota ludzka dąży przede wszystkim do szczęśliwości tu na ziemi. Nie pomogły żadne religie i żadne wzniosłe idee, przyszłościowe cele i obiecywane szczęścia po śmierci. Tym wzniosłym celom ulegają tylko jednostki nieprzeciętne, których większość nawet nie próbuje zrozumieć, chociaż potrafi je czcić i podziwiać.
Zdecydowana większość ludzkiej populacji żyje tu i teraz, twardo i namacalnie i tu chcą być szczęśliwi! Temat roztrząsany od wieków przez prawdziwych myślicieli, nadal nie jest zakończony i nie podsumowany. Cóż więc ja mogę wymyśleć i powiedzieć mądrego...?
Przede wszystkim głośno będę krzyczeć: szczęście nie jest dziełem przypadku!
Szczęście jest wynikiem równania jakie zadaje nam życie, a które rozwiązujemy mniej lub bardziej efektywnie, co z kolei jest obrazem naszych predyspozycji życiowych i umysłowych.
Oczywiście z własnego doświadczenia wiem, że człowiek jest istotą omylną co niestety kończy się wielkimi błędami w naszych równaniach życiowych. Problem w tym żeby umieć, chcieć i potrafić swoje ewentualne pomyłki naprawić, douczyć się i równanie rozwiązać prawidłowo.
Myślę, że niebo i piekło jest już tu na ziemi. Dobro i zło istnieje od początku. Bez zła nie ma dobra i na odwrót, a bez obu nasze życie byłoby jedynie pojęciem względnym.
Emerson powiedział: 'Każdy człowiek jest Bogiem chodzącym po ziemi."
Jeżeli nasze oceny są bezbłędne i prawidłowe, wtedy Bóg żyjący w nas otacza nas niebem i czujemy się jak Adam i Ewa w raju przed grzechem pierworodnym.
Ale......
Ocena, dokonywanie wyborów, podejmowanie decyzji działa jak siła napędowa, powodująca ciągły problemoobieg, a co za tym idzie nieustanny rozwój i produktywność istoty ludzkiej.
Nie zawsze jednak potrafimy do końca odróżnić dobro od zła, które często przybiera formę tego pierwszego i o tym, że nie wszystko złoto co się świeci dowiadujemy się po fakcie.
Co się z tym wiąże? Nie zawsze jesteśmy w stanie poprawnie decydować o naszych wyborach.
Różne sytuacje życiowe a najczęściej uczucia sprawiają, że nasz konkretny osąd, nasze przeświadczenie jest mylne. Tym samym, nawet mając na względzie same dobre intencje, pakujemy się do piekła i wtedy nasze cierpienia są naprawdę wielkie.
W takich właśnie sytuacjach życiowych u wielu ludzi rodzi się prawdziwe zło.       A nie powinno!
Takie zachowanie jest najprostsze i choć na chwilę daje nam odczucie natychmiastowego odwetu.
Odbywa się to na zasadzie: skoro twoje zło jest tak silne i inteligentne, że moje dobro umieściło w piekle, to może jak zacznę wyznawać zło, poradzę sobie z twoim złem?
Prościej mówiąc: tylko zło jest godnym przeciwnikiem zła! Czy aby na pewno....?
Znów odwołam się do znanego filozofa Petera Bieri, który pisze: "Odpłacanie za kłamstwo kłamstwem byłoby tym samym co odpowiadanie na kradzież kradzieżą, na świętokradztwo świętokradztwem, na cudzołóstwo cudzołóstwem." - i tu w pełni się zgadzam. No bo czy taki właśnie jest sposób zwyciężania zła i powrotu do nieba? Zacząć wreszcie porządnie obciążać swoją duszę?
Oczywiście, że nie! Nieodżałowany ks, Popiełuszko przekazywał nam to mniej skomplikowanie: "Zło dobrem zwyciężaj." - tak po prostu.
Kroczek po kroczku, dobre ziarenko do dobrego ziarenka i drabina wyjścia z przysłowiowego piekła jest coraz krótsza. Ustawienie się na pozycji dobra, z każdym pozytywnym ruchem oczyszcza naszą duszę i oczywiście nasz umysł. Odzyskujemy powoli szacunek do siebie i wiarę. Coraz większa światłość pojawia się dookoła i znów zaczynamy być szczęśliwi. Dotychczasowe problemy przestają
być ważne i uświadamiamy sobie, że ludzie przez których przeżyliśmy piekło, nie zasługują na nas.
Kiedy dojrzewamy i do tego, żeby móc za nich się pomodlić czy zrobić dla nich coś dobrego, znów jesteśmy w niebie a szczęście przepełnia nasze dusze.
To wszystko jest takie proste i oczywiste! Dlaczego więc, ludzie nie widzą tego i nie rozumieją?
Od najmłodszych lat ( często z wydatną pomocą bliskich), ludzie zakopują się w piekle i od poczatku ustawiają się na pozycji zła, które potrafi rodzić tylko, zło jeszcze większe. Po jakimś czasie zło wokół nich twardnieje, kamienieje, zaciska się i w końcu zamknięci w swoim ohydnym piekielnym sosie duszą się ludzie i odchodzą, czyżby do piekła ciąg dalszy...?
Tak więc kochani, pomyślcie czasem o sobie i o innych. Wokół nas jest pełno ludzi. Zatrzymajcie się!
Popatrzcie na nich!
Ilu z nich na wasz widok uśmiecha się szczęśliwie a ilu zaczyna narzekać?
Ilu daje swojemu organizmowi to co dla niego dobre a ilu to co smaczne?
Ilu stać na codzienny wysiłek, który utrzymuje nas przy zdrowiu a ilu wyśmiewa się z tego?
Ilu otwiera ręce i serce, kocha przygarnia wszystkich i wszystko dookoła a ilu odcina się od wszystkich i wszystkiego zamykając się?
Czy nie widzimy tego na codzień, wokół nas?
To właśnie jest niebo i piekło. Miejsca, które każdy z nas wybiera na swoje własne życzenie wykorzystując lub nie, wszystkie dary jakie posiadamy od urodzenia.
Jeżeli ktoś jest na tyle madry, żeby wybrać niebo - chwała mu. Jeżeli to jesteś Ty i udało Ci się popatrz dookoła, może uda się właśnie Tobie pomóc komuś, kogoś przybliżyć do szczęśliwości.
Dopóki ludzie nie zasklepią się w swoich skorupach, próbujmy im pomóc. Słowami, czynami ale najlepiej w takich przypadkach sprawdzi się miłość. Spora dawka miłości złamała już niejeden kamienny krag.
Oczywiście są skorupy nie do przebicia a zakorzenione w nich zło, pycha i odpłacanie za dobro złem, moga nas zniechęcić i nawet wystraszyć. Najgorszą zaś cechą tych zaskorupiałych piekielników jest próżność z którą jest naprawdę trudno walczyć. Wspomniany wczesniej Peter Bieria tak ją definiuje: " Próżność - to kolejna forma głupoty. Aby być próżnym, trzeba zapomnieć o kosmicznym braku znaczenia wszelakich naszych działań, co stanowi jaskrawy przejaw głupoty."
Rób dobro, ale szanuj siebie i Boga w sobie. Nie można a wręcz nie wolno poświęcić się dla innych tak bardzo, żeby zapomnieć o sobie i duszy własnej. Nawet powiedziałabym, że jest to grzechem zaniedbania Boga. Próbuj, ale nie za wszelką cenę. Pomagaj, ale nie przejmuj pałeczki życia. Uświadamiaj, ale nie myśl za nikogo. Każde istnienie jest zamkniętym bytem, centrum którego wypełnia istota Boga. Swoją ziemską wędrówkę musi przebyć sam i decydowac o sobie sam. Nie starajmy się przeżyć życia za kogokolwiek bo to jest niemożliwe.Między ludzkimi relacjami musi więc być wielki szacunek a bazą jest szacunek do samego siebie.
Nic nowego nie wymyśliłam bo już 2000 lat temu Marek Aureliusz w swoich          " Rozmyślaniach" pisze: " Poniżaj się, poniżaj się sama o duszo! By sama sobie zapewnić szacunek, nie będziesz miała czasu! Krótkie jest bowiem życie każdego człowieka. To twoje już się prawie do końca zbliża, a ty sama do siebie nie masz szacunku, lecz szczęścia swego szukasz w duszach ludzi innych. Ci zaś muszą być nieszczęśliwi, którzy nie śledzą z rozwagą, drgnień duszy własnej."
Kto z Was słucha drgnień duszy własnej, tego co ona codziennie chce Ci przekazać?
Reasumując. Odpowiedz sobie w tym okresie przemijania, stojąc nad grobami bliskich Ci osób, czy żyli Oni w ziemskim niebie czy może piekle?
A Ty? Gdzie Ty ulokowałeś swoje życie teraźniejsze i przyszłe...?
A może wydaje ci się, że to ty jesteś Bogiem i sam będziesz ustanawiał porządek na świecie?
" Nie można czynić z innych ludzi fragmentów konstrukcji swojego życia, nosiwodów w pogoni za własnym szczęściem." - Pascal Mercier.

                                                              Moja modlitwa

Prowadź mnie Boże Wszechmocny,
drogą bez cierni i głazów.
Zawsze niech będę pomocnym
malarzem Twoich obrazów.
Wiem, że Cię proszę o wiele
niewiele oddając Tobie.
W pracy, na łące w Kościele
chwalić Cię chcę. Nawet w grobie.
Świat nam układasz wciąż nowy
w kosmicznej wspierasz podróży.
Gorące ochraniasz głowy,
żądając wdzięków niedużych.
Twoja cierpliwość i mądrość,
namiastką w ludzkiej istocie.
Stoickość na naszą krnąbrność,
zamiłowanie w głupocie.
Chwalić Cię pragnę przez wieki
w różnych kosmicznych wymiarach.
Nie bądź mi proszę daleki
na planetarnych bulwarach.
Modlę się rano, wieczorem
chwalę Cię w południe i w nocy.
I serce tryska humorem,
radując się w Pańskiej mocy.
Bądź z nami Stwórco Wszechświata,
ratuj każdego w niedoli.
Nie myśl o długach i spłatach
wybaczaj, kochaj do woli.


Znalezione obrazy dla zapytania obrazy za darmo Bóg kosmos




niedziela, 28 października 2018

Z pokłonem...

Zastanawiam się czasem, skąd Bóg czerpie tyle cierpliwości do ludzkich zachowań, ludzkiego postępowania a najczęściej do ludzkiej głupoty. Może stąd, że Jest samym dobrem i samą miłością?
Oczywiście piję tu przede wszystkim do siebie, bo gdyby głupota mogła uczynić wysiłek fizyczny, moja z pewnością góry by przenosiła. Niezapomniana moja babcia powiedziałaby to prościej  "jaka stara, taka głupia..." i niestety miałaby całkowitą rację.
Żyje człowiek parę lat, doskonali się najczęściej na własnych błędach i co robi...???
Z uporem maniaka popełnia te same błędy!
Na szczęście jest przy każdym z nas Ktoś, Kto ma świętą cierpliwość do nas i jeżeli tylko Mu zaufamy, zawsze poda nam rękę i zaprowadzi na drogę prawdy i pokoju, mądrości i bezpieczeństwa, pokory i wybaczenia.
Tak było i ze mną, kiedy pycha i zadufanie w swoje doświadczenie życiowe, sprowadziło mnie na ślepą i ciernistą drogę.
Chęć spełnienia, lepszego życia no i marzenia o miłości często nas zaślepiają i powodują, że zmieniamy kurs uznając, że azymut Boga jest nam chwilowo niepotrzebny, bo jesteśmy na tyle dorośli i mądrzy, że sami sobie poradzimy.
Kiedy jednak na tej nowej drodze poranimy się dotkliwie o kolce, które nie wiadomo skąd się tam wzięły przypominamy sobie, że przecież nie jesteśmy sami. Przecież zawsze obok nas jest On, cierpliwa i wybawcza ostoja.
Jak dobry Ojciec podaje nam ręce i mówi co trzeba zrobić, żeby znów wrócić na prostą drogę.
Oczywiście trzeba także chcieć i umieć Go słuchać. Na moje szczęście to jedno potrafię.
Tak więc naprowadzał mnie Bóg, przez dość długi okres, różnymi podpowiedziami do przeczytania "Księgi Hioba" a w szczególności "Hymnu o mądrości".
Dowiedziałam się o prawdziwym cierpieniu, o wybaczaniu, o pokorze... i usłyszałam jak Bóg do mnie mówi:  " Bojaźń Boża - zaiste mądrością.
                        Roztropnością zaś - zła unikanie."
Dziękuję Panie, że pomogłeś mi wrócić na prawdziwą drogę życia.
Już nie muszę niczego się bać, o nic walczyć, przed niczym uciekać.
Wszystko jest zwykłe, proste, oczywiste i prawdziwe.
Z blogiem też wracamy na stare śmieci. Zapraszam serdecznie!


                                                             Z pokłonem... 

Najświętszą cierpliwość Twoją Panie chwalę.
Z pokłonem cześć Boską oddaję.
Niczego już nie chcę, na nic się nie żalę,
rozpaczać i płakać przestaję.

Ty słońcu namiastkę uśmiechu oddałeś
a księżyc odbiciem światłości.
Niezmienny od zawsze, zwykły pozostałeś
esencjo prawdziwej miłości.

W kosmosie układasz swe ciała niebieskie,
rozpalasz nadziemskie lampiony.
Pulsarem się bawisz jak świetlnym orzeszkiem
śpiewając liryczne canzony.

Cóż mogę Ci śpiewać mój Panie wszechświata?
Dziękuję za wszystko... Dziekuję!
Za miłość, za dobroć, cierpliwość przez lata,
że Twoją obecność wciąż czuję.

Tyś kwiatem o Panie i listkiem na drzewie,
strumykiem i rosy kropelką.
Orkanem, zefirem i słońcem na niebie,
snem dziecka, ślimaka muszelką.

Uklękłam mój Boże oddając Ci pokłon,
wyciągam bezradne rączęta.
Miej świat nasz i ludzkość nielotną na względzie...
Pokłonem, niech będzie puenta.

Bez Ciebie mój Stwórco, życie jest pustynią
bezradnym dziecięcia kwileniem.
Puściutką, obdartą, żałosną świątynią
niemocy, dotkniętą - brzemieniem.

.




środa, 26 września 2018

Powroty

Zaledwie rok temu, pierwszy raz pojechałam w Bieszczady i moje serce już tam zostało.
Nie wiem w czym tkwi fenomen Bieszczad ale myślę, że w ich dziewictwie jeszcze.
Co prawda niezliczone rzesze turystów ciągle zalewają te pierwotne tereny, lecz powaga i dostojność miejsca nie pozwalają im zniszczyć tego unikalnego pierwiastka naturalnego piękna, które tu jeszcze się zachowało. Niewielka ilość mieszkańców też nastawiona jest na życie w tym nietkniętym, dzikim świecie. 
Przepisałam sobie receptę na moje człowiecze niedomagania: ucieczka do życia.  
Właśnie w Bieszczadach odnalazłam je, jeszcze nie do końca skażone.
Podążajcie za mną. Nie pożałujecie.

                                                              Też już moje........

Bieszczady. Ciche, łagodne, spokojne
otulone pierzynami chmur.
Bieszczady stare, szacowne, dostojne
w okresie kredy powstały twór.
Łagodne szczyty porośnięte bukiem,
płaszczem okryte nagie skały.
Wiatr wśród konarów przelatuje z hukiem
zawodzi, świszcze kontent cały.
Wśród liści puchacz, orzeł przedni mieszka
orzechówka, jarząbek, chruścik.
Wesoło ćwierka wielobarwna pleszka
swój piękny wyśpiewując guścik.
W konarach niższych żbik i ryś sie chowa,
czatując na swoje ofiary.
Poniżej żubry, wilki wciąż od nowa
wojują, wodząc się za bary.
Wśród tych ostępów, nieświadomi wcale
życia, co obok szlaków płynie
turyści biegną zdobywając hale,
bo z tego właśnie kraina ta słynie.
Idę i ja też na Jasło, Wołosań
przez liście przedziera się słońce.
Osiadły na bukach modre niebiosa,
łapię w marszu promyków końce.
Bieszczady wszak zobaczyłam rok temu
dopiero, po raz pierwszy w życiu.
Niezwykły swój czar oddały mojemu
sercu, mimowolnie w ukryciu.
Wracam tu łapać słoneczne promienie,
zanurzać się w trawach połonin.
Krzepić pięknem duszę w życia akwenie
i oddać cześć Panu w pokłonie.


Podobny obraz

                                                                     

piątek, 31 sierpnia 2018

Ech, życie....

Wspomnień c.d.               
Wiersz sprzed dziesięciu lat. Dosięgały mnie wszystkie ludzkie uczucia. Przeżyłam tak wiele, że mogłabym tym obdzielić kilka osób. Jakoś z Bożą pomocą przetrwałam i przetrwam jeszcze długo bo pamiętajcie, co nas nie zabije może nas tylko wzmocnić.
Moje dzieciństwo, środowisko w którym się wychowałam, no i oczywiście dobrzy ludzie zaszczepili we mnie wielką wiarę. Ta wiara właśnie, pozwoliła mi zwyciężyć wszystkie trudy życia i przetrwać.
To właśnie wiara jest moją opoką.

                                                                   Niemoc...

Co za kretyńskie uczucie
władzę nad duszą mą chorą
zaciąga, szczególnie rano
lecz i wieczorną porą.
Tłamsi i męczy mnie bardzo,
często do łez doprowadzi
i chyba nikt już na świecie,
nie umie temu zaradzić.

Gdy życie Twoje niestety,
czasem w gruz skalny się zmieni.
Gdy z Twych życiowych zdobyczy
zostanie kupka kamieni,
przychodzi ONA! - to niemoc...
królowa wszystkich rozbitków.
Siada im rano na karku,
plując do nędznych napitków.

Przywraca często wspomnienia,
czasem zazdrością nas kole.
Wytyka błędy i grzechy,
przez które zjadły nas mole.
Rozdrażnia umysł i serce,
w noc żadną spać nie pozwoli.
Tak Ciebie umie zakręcić,
żeś prędko w ciężkiej niewoli.

Niewolę niemoc ma straszną
i rzadko kto z niej wychodzi.
Tak nieszczęśnika przytłoczy,
że tylko szloch skądś dochodzi.
Ani jedzenia ni picia
w niewoli tej, sam nie weźmiesz.
Tak mija dzień i zmierzch szary,
dopóki jak pies nie szczeźniesz.

I siedzi człowiek w niewoli
własnych rozmyślań i dołów.
I czeka dzień, noc i tydzień,
że znów dziś będzie "big" połów.
Siedzi i czeka samotnie,
niemoc swą władzę rozciąga.
Oczy już na wierzch wylazły,
to niemoc pętlę zaciąga.

Tak łatwo wspomóc biedaka
wystarczy jeden ruch ręką,
ażeby niemoc prysnęła
a szczęście wróciło prędko.
Wystarczy, żeby ktokolwiek
kto widzi niemocy peta,
zerwał je dając nadzieję
ludziom w życiowych odmętach.

Ale czy w życiu tak bywa?
Niestety, to tylko mrzonki.
Pobożne moje życzenia
i nie spełnione paciorki.
Odwrotność marzeń mych często
w życiu niestety góruje.
Zazdrość i pycha tych podłych,
złu często drogę toruje.

Powiedzcie - są przecież ludzie
zwykli, normalni, bez złości.
Powinnam może poszukać
kogoś z walizką miłości.
Zapewne, gdzieś tam jest przecie
ktoś bez złej duszy i serca?
Niechajby dobry był tylko.
Nie chcę kasiory i merca.

A kiedy nikt z Twoich bliskich,
co dumnie zwą się "człowiekiem"
nie przyjdzie Ci dziś z pomocą,
nie powie " dość Twoich cierpień!"
To wtedy spójrz w słońce jasne,
zobaczysz też błękit nieba.
Tam Ojciec Twój! - stamtąd przyjdzie
gdy będzie taka potrzeba.

Zaufaj Bogu i sobie,
odegnaj niemoc i żale
a życie, zaraz Cię rzuci
na morza radosne fale.
Płyń równo, mocno, wytrwale.
Mijaj wiatr, burze i szkwały.
Na koniec stawaj przed Bogiem
dumny, szczęśliwy i cały.


Podobny obraz





Ech, życie.....

Nadal przeszukuję moje zapiski i chociaż niektóre wierszyki rozbawiają mnie do łez to bije z nich moja młodość, ufność i radość życia. Chociaż było bardzo ciężko, zawsze potrafiłam się cieszyć małymi rzeczami. One właśnie ułożyły całkiem spokojną ścieżynę mojego życia, chociaż wokół szalała zawierucha.


                                                              Kolorowa dama

Porannym brzaskiem świat rozbudziła.
Dywanem kwiatów łąki okryła.
Girlandą z rosy przybrała świt.
Czy to jest jawa, czy tylko mit?

Skowronek szary w lazuru dnie,
wygląda niczym motyl we śnie.
Niebiański głosik tak brzęczy, że...
do życia wszystko podnosi się.

Ta piękna dama w kolorach stu
nasz świat wybudza z ciężkiego snu.     
Roznosi zapach tysięcy bzów
i wstawać każe, bez zbędnych słów.

Wieczorem chłodnym, lecz jak przejrzystym
zachodnim wiatrem, powietrzem czystym
na sen spokojny, radosny prosi
i wolę niebios dokoła głosi.

                                                         
 




                                                             


Ech, życie......



Gmerałam dziś znowu w moich szpargałach i znalazłam wiersz, który powstał bardzo dawno temu, kiedy byłam jeszcze młoda i potrafiłam się naprawdę, naprawdę wkurzyć. Uśmiałam się do rozpuku.
Nie powiem wam oczywiście na czyją cześć wysmażyłam ten utwór ale uwierzcie mi ta osoba w pełni na niego zasługiwała. Prawdę mówiąc zasługuje do dziś.......

                                                                   Na dupka

Czy wiesz, kto to jest dupek?
To osioł, któremu...
wydaje się, że jest koniem.
To dureń, który...
nie myśląc... chce być filozofem.
To życiowa niedojda, co
szklanki umyć nie umie
a "wywodami" - chce
zostać pseudo Platonem.
To zero, co nie wie czym jest koło.
To mumia, co nie umie żyć wesoło.
To egoista, co nic nie widzi wkoło.
To zło chodzące.....
Co tydzień mili Państwo
ten umysł wspaniały...
... otwiera nową firmę,
oddając jej czas swój cały,
swoich bliskich (rodziny niestety),
bo przyjaciół gdzieś zgubił
w ferworze podniety.
Firma działa dwie doby,
może trzy w porywach...?
lecz nasz dupek na cześć jej
chwałą się okrywa.
Kiedy firmy, dni chwały
całe trzy przebiegną...
dupek myśli, co teraz...
- będzie tą następną?
Gdy jego horyzonty
myślowe przybledną,
zamawia dużą pizzę
z colą - niemniej wredną.
Przy uczcie tej wytrawnej
i szlachetnych trunkach,
upaja się miernotą
opłakaną w skutkach.
Nic nigdy nie osiągnie,
nic się nie nauczy,
i nawet kiedy zaśnie
o pierdołach mruczy.
Lecz jedną rzecz persona
mogłaby wykładać.
'Egoistykę forte"
pogłębiać i badać.
Może nawet doktorat
ktoś by zań napisał,
on zebrałby honorat
i na zerze zwisał.
Czy ktoś poradę da mi
na taką osobę?
Odwrócić się plecami?
W rękaw chować głowę?

To smutne, lecz tak bywa
wśród ludzi niestety.
W jednym "dupka" odkrywasz
a w innym zalety.

Znalezione obrazy dla zapytania dupek obrazy

wtorek, 21 sierpnia 2018

Moja wieś

Ostatni weekend spędziłam w moim domu rodzinnym, w mojej ukochanej wsi. Wróciły wspomnienia, radość dzieciństwa, bezpieczeństwo.
Ten czas, chociaż tak krótki pozwolił mi siebie odzyskać na nowo. Właśnie tu udało mi się wrócić do moich najintymniejszych sfer, po tym jak w życiowym rozgardiaszu gdzieś się zagubiłam. Jestem jak nowo narodzona i znowu szczęśliwa. Wracajcie do swoich korzeni jak najczęściej proszę, to da wam niewyobrażalne siły do życiowej walki.

                                     Moja wieś


Wsi moja najdroższa, moja ukochana.
Całe moje dzieciństwo, młodość
wiek dojrzały.
Cały czas jestem tobą... oczarowana.

Zmieniasz się nieustannie, dojrzewasz jak ja
niepowstrzymanie, od początku,
coraz od nowa.
Lecz dusza twoja, niczym niezmieniona trwa.

Ten niepowtarzalny, słodki zapach i smak,
rozbudza zmysły i tęsknoty,
ukryte sny.
Otuchą śpiewa tu każdy liść i każdy ptak.

Witam się z braćmi moimi i siostrami.
Klony to, olchy, buki, dęby,
stare sosny.
W upragnionym uścisku splatam się z brzozami.

Chłodzę się w potoku co skalny smak niesie.
Nogi z rybkami wykonują
radosny tan.
Szczęśliwy śmiech echem, niesie się po lesie.

Mogłabym tak tu zostać na zawsze, kiedy...
do wegetacji wracać trzeba,
do przetrwania.
Do zagmatwanej, złej wielkomiejskiej biedy.



















środa, 15 sierpnia 2018

Kwiaty

Chyba jeszcze nigdy nie pisałam tu o moich ukochanych kwiatach. Poznaliście mnie już na tyle, że pewnie bez problemu odgadujecie jakie to kwiaty. Oczywiście róże, róże i jeszcze raz róże. Kocham bardzo wszystkie kwiaty ale róże są tak wyjątkowe, że patrząc na nie od razu unoszę się gdzieś ponad wymiar ziemski a marzenia natychmiast zasłaniają codzienność. Róże mają w sobie tyle doskonałości, że bardzo często kojarzę je z czymś ponadwymiarowym. Z czymś czego nie ogarniam ale ich widok, myśli o różach zawsze są proste, uczciwe, wyważone i doskonałe. Gdybym miała więcej wolnego czasu (ale ja się doczekam), patrzyłabym na róże godzinami, zgłębiając ich metafizyczne walory, których pewnie i tak nigdy nie rozszyfruję. Najprościej mówiąc, kocham, uwielbiam, przepadam za różami.... i tyle.


                                                                          RÓŻA

Czterdzieści milionów lat temu
ozdobiła szatę planety.
Swoje piękno z węgla i krzemu
zaczerpnęła, licując grzbiety.

Spowiła glob pachnącym płaszczem,
północne wybierając strefy.
Pokonała knieje i chaszcze
naziemne rzeźbiąc reliefy.

W Sumerze i w Chinach, niedawno
ledwie pięć tysięcy lat temu.
Człowiek jej postacią powabną
zachwycił się, ku szczęściu swojemu.

Powstały wspaniałe rosaria,
odmiany kształtować poczęto.
Miliony lat żyła jak parias,
teraz zagrażała diamentom.

Zdobiła największych mocarzy,
jej płatki okryły świat cały.
Leczyła lud słaby, włodarzy
jej zapach uzdrawiał, wspaniały.

Plan Heliogabala był straszny.
Na snu bajkowego krawędzi,
płatkami róż, śmiechem rubasznym
pogrzebał przyjaciół, nie szczędził.

Znaczyła przez wieki tak wiele,
że trudno ogarnąć symbole.
Jej piękno na sercu i ciele
rzezano, by grała swe role.

Niezwykła i niepowtarzalna,
jedyna w ogromie piękności.
Nieprzemijająca, astralna
nadzwyczajna w swojej nagości.

Dla mnie jest symbolem tęsknoty,
nieuchwytności, teokrazji.
Utopią pośród codzienności.
Tworem Actus Purus - fantazji.

Znalezione obrazy dla zapytania róże obrazy do pobrania

wtorek, 14 sierpnia 2018

Zwierzęta

Jak sądzicie, czy psy to rozumne stworzenia? Kościół twierdzi, że nie. Większość ludzi też uważa, że żadne zwierzęta nie myślą, nie czują i właściwie nadają się tylko do zabijania. Zastanawialiście się kiedyś nad tym. Podzielę się z Wami moimi obserwacjami i przemyśleniami. Moim skromnym zdaniem nie ma człowieka na świecie, który potrafiłby tak szybko i tak trafnie myśleć, oceniać sytuację, dokonywać analizy i błyskawicznie wybierać, często pomiędzy życiem a śmiercią. Niech więc nikt mi nie mówi, że zwierzę nie myśli i nie czuje. Przykładem niech więc będzie pies.

                                       
                                                                 Intelekt psa

Co myśli pies, gdy chcesz go pogłaskać?
Zaryzykować czy ugryźć?
Jeśli nie spróbuję, nie dowiem się.
Jeśli ugryzę, wszystko przekreślę.
Co z sobą niesie ten człowiek?
Przyjaźń czy unicestwienie?
Jego zęby w uśmiechu jaśnieją,
ale aura ciała jest ciemna,
a może tak mi się tylko wydaje?
Może jego ciemne ubranie przysłoniło aurę?
Pomacham ogonkiem na dobry znak.
Podejdę..., nie...., coś mnie odpycha...
O Boże, jego ręce są czerwone!
Wyczuwam zapach jego potu.
On się denerwuje..., i ten dziwny grymas.....?
- No, chodź piesku, chodź bliżej.....
A oczy! Czemu jego źrenice tak się zwęziły,
jakby chciał mnie przytrzymać???
O, jak dobrze, ktoś nadchodzi.
Chociaż nie uśmiecha się, jest inny.
Jego ciemne ubranie nie kryje promieni,
które okalają całe ciało.
Jego ręce są zmęczone,ale spokojne.
Jego pot ma zapach pracy, a nie stresu.
Nie pieści mnie słowami, ale krzyczy:
- Gdzie się psino włóczysz?
- Wracaj do domu!
To nie jest mój Pan!
Dlaczego się go nie boję?
Powinienem zareagować na krzyk,
a jednak się nie boję.
Podbiegam i ocieram się bezpiecznie
o jego buty i nogawki.
Z oddali dobiega donośny głos:
- Trzymaj tego kundla!
- Tu nie ma miejsca dla niego!
Znad nogawek słyszę spokojne słowa:
- To mój pies!
- Zostaw go!
Podobny obraz

poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Las

Las, to miejsce z którym mam najpiękniejsze i najbardziej intymne wspomnienia. Wciąż mi mało tego miejsca, tym bardziej że teraz mam go raz na jakiś czas. Jeżeli tylko uda mi się w nim pobyć, muszę coś wtedy napisać.


                                                        Hierarchia istnienia

Wysokie świerki i potężne dęby,
powalone sosny i zerżnięte buki.
Rośniecie dla życia, dla ludzi, poręby
dla mchu, ściółki... Ojce, dziadowie i wnuki.

Dajecie swe ciała na ludzki pożytek.
Na graty, na opał, rozrzutkę i papier.
Nie boli was ciągły w gęstwinach ubytek,
gdy siecze wciąż piła człowieka jak rapier.

Znów dzieci i wnuki odrodzą polany
a ściółka przydusi zielone trawniki.
Odżyje w niej istność, wycięta z ojcami.
Mchy, liście, gałęzie uwolnią chochliki.

Te zaś z własnym wdziękiem, rozbudzą istnienia.
Sprowadzą chrabąszcze, jaszczurki i ptaki.
Posieją zawilce, przywrócą wspomnienia,
posadzą rząd krzewów, przyfruną błotniaki.

Tak życie trwa w lesie, wśród roślin i zwierząt,
wśród ludzi na całej planecie się kręci.
Początek i koniec to krańce wszystkiego
świat "niczym" - niestety, zbyt często nas nęci.
Znalezione obrazy dla zapytania obrazy lasu

sobota, 11 sierpnia 2018

Powrót...

Dzięki wspaniałomyślności dobrych ludzi, miałam możliwość pobycia kilku dni w moich ukochanych górach. Lasy, cudowne widoki, poranna rosa i chodzenie boso przywróciły mnie troszeczkę do rzeczywistości. Usłyszałam wreszcie, tam właśnie ciche skomlenie mojej kobiecej natury, którą ostatnio dość mocno skrzywdziłam, upokorzyłam, ośmieszyłam i wcisnęłam w najgłębszy zakamarek mojego jestestwa. A ona..., cichutko woła do mnie przez cały czas:
- nie rób tego ze mną!
- zasługuję na coś więcej niż taką namiastkę!
- obudź się wreszcie!
- doceń się i uwolnij!
- to co robisz jest złe i chore!

USŁYSZAŁAM........    To jest moje pierwsze zwycięstwo!


                                                      Wymyślone serce

W obcym miejscu, a jak w domu.
W obcym domu, a jak w rodzinie.
Czułki dotykają życia,
nogi biegną po połoninie.
Wszystko jest, jak być powinno,
nie ma tylko najważniejszego.
Próbuję serce odnaleźć... 
mojego ukochanego.
Stoi ktoś w słońca promieniach
- to miły mój! Jego poznaję!
Podchodzę, przytulam mocno
nie...., to nie on jest. Tak się wydaje.......
Szukam serduszka wśród gąszczy,
w poszyciu leśnym, w konarach.
Gdzie moje szczęście odeszło.....?
Jest świerszcza cykaniem w legarach.
Szukałam dzień i noc całą,
zbierając twe dary mateńko,
aż kiedy z lasu wróciłam....
nieznane mi wyszło serdeńko.
Malutka żabka wesoła
pod bramą merdając ogonkiem,
witała mnie tak serdecznie....,
obcą jej duszę, miłości początkiem.
Szukałam serca....?   Znalazłam.
Czy ważne do kogo należy???
Uczę się Panie pokory.
Prowadź mnie w bramę Twej wieży.


Podobny obraz
                                                         














                                                       

wtorek, 10 lipca 2018

Powrót do domu.

POWRÓT

Matko moja. Ziemio.
Biegnę, dotykając stopami
Twojego rozgrzanego ciała.
Zapach traw, ziół i kwiatów
wypełnia moje stęsknione zmysły.
Tak długo nie dotykałam Ciebie.
Chodziłam sztywno, na obcasach
po twardym i brudnym betonie.
Mój umysł zaakceptowal 
i przyzwolił omamić się dążności..
Jadałam najwymyślniejsze smakołyki,
ale żaden nie smakował tak, 
jak twoje owoce.
Oglądałam przeróżne cuda techniki,
ale żadne nie były tak doskonałe 
jak Twoje dzieła Ziemio.
Oglądałam piekne obrazy,
ale żaden nie był tak piękny 
jak łąka pod lazurowym niebem.
Słuchałam najpiękniejszych utworów,
ale żaden nie brzmiał tak pięknie, 
jak echa przyrody.
Ogladałam wymyślne budowle,
ale żadna nie była tak perfekcyjna 
jak kopiec mrówek.
Całe życie musiałam, 
byłam odpowiedzialna,
pracowałam i kochałam.
Wydawało mi się, że żyję...
Zapomniałam o Tobie Matko....
Kiedy wreszcie mogę
swoje ciało przytulić do Twojego,
kiedy bosymi stopami 
dotykam Twojej skóry,
kiedy wreszcie mogę pełną piersią
wciagać w płuca Twój zapach,
kiedy w pełni mogę Cię smakować,
czuję upragnioną ulgę, spokój i radość,
że wreszcie udało mi się powrócić do domu.


Znalezione obrazy dla zapytania obrazy kobieta przyroda

środa, 13 czerwca 2018

Co z nami......?

Tak sobie nieraz siedzę i tak sobie nieraz myślę...... Gdzie Ci ludzie tak szybko biegną, czemu nie mają czasu się zatrzymać, dlaczego cały czas czegoś szukają? Pewnie wiele z takich zachowań leży w naturze czlowieka, potrzebujemy być coraz ważniejsi, coraz bogatsi i coraz bardziej liczący się w naszym przynajmniej środowisku. Potrzebujemy się rozwijać, ale nasz rozwój bardzo często kierujemy na niewłaściwe drogi.
Te potrzeby ludzkie, zepchnęły jak gdyby prawdziwe wartości na szary koniec, a zajęły się rozwijaniem wartości łatwiejszych i prostszych w zdobywaniu tj. wartości materialnych .
I nie było by w tym nic złego, gdyby ludzie nie zrobili z wartości materialnych swoich "Bóstw".
Jak to moja mądra Babcia mówiła "wszystko jest człowiekowi potrzebne, ale z umiarem, w jednakowych proporcjach." Dobre są więc i pieniadze i dobra materialne, piękne mieszkania i samochody, wypoczynek a nawet alkohol czy slodycze. Wszystko jest dobre, ale z umiarem w połączeniu z innymi dobrymi nawykami, zachowaniami, ambicjami - równoważą się i nasz organizm wychodzi na zero. Niewielu ludzi jednak tak myśli i robi. Pazerność, głupota, fałszywe samouwielbienie no i przede wszystkim pycha, która w dzisiejszych czasach zbiera wyjątkowe żniwo nakręcają tych nieświadomych do bardzo złych i głupich zachowań co powoduje, że świat w dzisiejszych czasach, to prawdziwa dżungla w której ludzie z wartościami nie mają zbyt wielkich szans. Złe i nie ludzkie postępowania widzimy na każdym kroku. Zło dotyka wszystkich, bo nawet w instytucji Kościoła katolickiego dzieje się bardzo wiele rzeczy złych. Jakie więc wzorce pozostały młodym ludziom? Czym powinni kierować się w swoim życiu?
To biedne pokolanie. Rodzice nie mają dla nich czasu bo....., nauczyciele się nie angażują bo......., koledzy, koleżanki przyjmują wszyscy od najmłodszego postawę obronną, więc.........ciężko!
Najlepsza muzyka to taka, która potrafi zagłuszyć nie niosąc nic mądrego. Najlepsze jedzenie to hamburger i parówki smaczne i łatwe, ale..... Najlepszy przyjaciel to narkotyk, bo chociaż przez chwilę pozwoli wznieść się na wyżyny duchowe, które tak łatwo są dostępne przy normalnym i
kontrolowanym życiu.
Przeżyłam lwią część swojego życia i czarno widzę dalsze ludzkie losy. Wartości, które zawładnęły ludźmi powodują całkowitą ich destrukcję. Czy można jeszcze coś zrobić, żeby zatrzymać tą zwariowaną karuzelę. To straszne, ale jedynie wielka katastrofa i zniszczenie większości dóbr cywilizacji, a następnie praca u podstaw pozwoli ludzkości zdrowo się odrodzić.


                                                         ODCHODZĄCY BYT...

Co wiarą jest, a co nadzieją?
Co oddechem, co sennym marzeniem?
Gdzie granica? - jej ramy się chwieją...
człowieczeństwo jest tylko wspomnieniem.

Biegamy jak mrówki
w kopcach wielkich miast.
Łapiemy łud szczęścia,
sięgamy do gwiazd.
Czerpiemy garściami
złotych monet brzęk.
Pijemy litrami
z obfitości rzek.

A szczęścia jak nie ma, tak nigdy nie będzie
bo twarda materia, dosięgnie go wszędzie.
Zmiażdżyła uczucia, dotarła w przestworza.
Już tylko opieka została nam Boża.


Komunia mojego wnusia.

Już drugie moje wnuczątko poszlo do Komunii Świętej. To bardzo piękne rodzinne święto.     
Bardzo mocno przeżywam takie uroczystości, to niepowtarzalne chwile całkowicie oderwane od rzeczywistości. Nie wszędzie tak to się odbywa, ale u mnie właśnie tak. Liczy się wtedy tylko pojednanie z Bogiem, rodzinna miłość i wspólnota. Zjednoczeni w tym uświęconym przeżyciu ofiarowaliśmy Bogu następnego członka naszej rodziny. Napisałam oczywiście życzenia dla mojego skarba, trochę nieporadne ale emocje byly wielkie, a wtedy ciężko myśleć.

                                                   
                                                          KOCHANY MATEUSZKU

Przyszedł dzień, w którym spotkałeś
swojego najlepszego przyjaciela.
Obrońcę i opiekuna.
On zawsze Cię wysłucha,
jedyny Cię zrozumie,
opieką Cię otoczy
przytulić zawsze umie.
W potrzebie zawsze obok,
Ty słuchaj jego rad.
Gdy tylko rzekniesz słowo
z pomocą przyjdzie Pan.
On przyszedł dziś do Ciebie,
w serduszku Twoim mieszka,
tu dobrze mu jak w niebie,
Tyś Jego jest owieczka.
Pan Jezus chce niewiele,
prostoty, wiary, szczęścia.
Spotkania choć w niedzielę,
niewinnej duszy dziecięcia.
Kochaj Go zawsze szczerze,
szanuj i mocno uwierz.
W zamian On Ci w ofierze
spełni co tylko powiesz.
Ja Ciebie błogosławię
na całe długie życie.
Żyj skarbie razem z Bogiem
w miłości, szczęściu w zachwycie.
Żyj ludźmi, tym co stworzył
co wokół, co przed Tobą.
Bierz w ręce Jego dary,
wzbogacaj Siebie Bogiem.


sobota, 26 maja 2018

Dzień Matki



Kochane mamy!

Wszystkiego co najlepsze na tym świecie niech będzie Waszym udziałem. Niech nigdy nie opuszcza Was uśmiech, radość życia i optymizm. Miejcie zawsze "końskie" zdrowie i niezmierzone zasoby spokoju i cierpliwości. Wasze dzieci niech będą spelnieniem Waszych marzeń, pragnień i przedłużeniem Waszej egzystencji. Życzę Wam kochane mamy, żebyście miały tak wspaniale dzieci jak ja. Wiem, że to brzmi trochę jak pycha, ale to nie jest pycha tylko nieopisana radość, szczęście i spełnienie. Kocham moje dzieci najbardziej na świecie. Dziękuję Bogu, że mi je ofiarował i pozwolił  mi przeżywać radości takie jak dziś. Dziękuje kochani za cudowne życzenia, dziękuję za kwiaty, ale najbardziej rozbroił mnie wiersz, który napisała dla mnie moja najmłodsza córeczka. To jest najpiękniejszy wiersz jaki kiedykolwiek czytałam a przeczytałam ich trochę. Dziękuję moja maleńka a Państwu przytaczam najcudowniejszy utwór na świecie.

                                                              Poemo dla Danuśki

Mamuś moja ukochana
dziś jest Twoje wielkie święto.
Całaś wielce uradowana,
że Marysia skrobie poemo.

Gotuj pyszne kalafiory,
śpiewaj nocą do księżyca,
nie złość się za brudne gary,
zaś z TVN-u znana z Ciebie aktorzyca.

Kijki w ręce i w polanę!
Kłóć, negocjuj i plac jest Twój!
Słuchaj serducha, dam Ci radę.
Młoda jesteś śmigaj w bój!

Adrian, Daniel, Ania i Ja
to Twoje dzieci na sto dwa.
Życie sobie bosko układają,
żyją zdrowo i nie płakusiają.

Tak nas pięknie wychowałaś
więc jesteśmy wdzięczni Ci!
Tak nas wielce rozpieszczalaś,
że prosimy - częstsze obiadki/?

Nie nadaję się na pisarkę,
mózg wytężam już z godzinę.
Lepszy jednak zawód - córka.....
Ciesz się z dzieci, cudna czwórka!


Znalezione obrazy dla zapytania: obrazy matka z dziećmi"

czwartek, 24 maja 2018

Z pokłonem..........


Ile razy siegam po wiersze Pani Szymborskiej, tyle razy przeżywam zachwyt           i pewnego rodzaju niezrozumienie........ Skąd w takiej słabej istocie, przede wszystkim KOBIECIE......., było tyle mądrości, tyle wiary, siły i zrozumienia życia i człowieka.
Każdy jej wiersz dla mnie osobiście to perełka na dany temat, to absolutnie perfekcyjne podejście do tematu, rzadko spotykana wiedza rozwinięta o nieprzeciętne przesłania.
To poetka, która będzie przy mnie do końca moich dni. Jedyna, niepowtarzalna i niezastąpiona.
Wiem, że moje wypociny są niewidocznym ziarnkiem piasku na niezmierzonej plaży jej doskonałej twórczości. Odważyłam się jednak napisać ten wiersz w podziękowaniu za wszystko co zrobiła dla ludzkości i wiem, że Ona to zrozumie a nawet będzie jej miło...........
Boleję bardzo nad tym tylko, że tak mało ludzi chce czytać i przede wszystkim rozumieć jej wiersze.
Gdyby wiedzieli jaka potęga i siła tkwi w tych strofach, pewnie by chętnie korzystali z Jej mądrości.
Jeżeli choć parę ignorantów uda mi się nakłonić do czytania Pani Wisławy, to już będzie ich przede wszystkim sukces. Serdecznie polecam!

                                             
                                                                       Dziękujemy...


Odeszłaś.......
Cicha, jak cisza........
Zwykła, jak chleb.
Teraźniejszość,
która potrafiła być przeszłością i przyszłością.
Nieodgadniony twór Boski......
Mały, a tak wielki.....
Cichy, a tak głośny.....
Słaby, a tak silny.......
Kruchy, a tak twardy........
Martwy, a żywy po wsze czasy.

Mądrość swoją życiową,
przyniosłaś z zaświatów.
Nigdy o niej nie czytałaś,
nigdy jej się nie uczyłaś,
po prostu..... byłaś nią.

To wielki dar od Boga,
że dał nam Ciebie.
Że żyłaś wśród nas,
że zostawiłaś cząstkę
swojej mądrości światu.

Dziękujemy, że byłaś.
Dziękujemy, że jesteś.
Dziękujemy, że będziesz.
Dziękujemy ci Boże za Wisławę!

niedziela, 18 marca 2018

Ech, życie..........

Wiersz powstał jakiś czas po "Dotknij mnie" i jest jakby moimi ulotnymi marzeniami, które nie zawsze nadają się do realizacji w wymiarze materialnym.
Ale gdyby nie marzenia, cóż wznosiło by nas na międzyplanetarne wyżyny??? Zatem.........

                                                               
                                                                     Przytul mnie

Przytul mnie
miłością,
przytul mnie
radością.
Przytul serca
drżeniem,
przytul
uniesieniem.

Pokaż mleczną
drogę,
gwiazd obcych
urodę.
Słońca promyk
złoty
i księżyca dotyk.

Zabierz mnie
w przestworza,
na bezkresne
morza,
nieba,
oceany.
Zabierz mnie
kochany.

Porzuć swiat
bez serca.
Oddaj cash
i merca.
Zanieś na
wyżyny,
bajecznej
krainy.

Zabierz głosy
ptaków,
z barw motyli
latem
uszyj suknię
zwiewną,
na podróż
podniebną.

Nie zapomnij
zabrać,
świętojańskie
swiatła.
Wszystkie barwy
tęczy,
nocny zapach
gąszczy.

Na mgielnym
dywanie,
popłyniemy
sami.
W miłosnej
krainie,
w powietrza
muślinie.

Przytul mnie
serdecznie.
Przytul mnie
bezpiecznie.
Zamknij swoje
oczy,
plyniemy w głąb
nocy.


Ech, życie........

Kiedyś, ale nie tak dawno napisałam wierszyk dla kogoś, kto był (tak mi się przynajmniej wydawało) bardzo nieśmiały. Myślałam wtedy, że ja jestem dużo odważniejsza.
Minął  jakiś czas i role się odwróciły. Ta bojaźliwa osoba, okazała się wcale nie taka lękliwa jak mi się wydawało, mało tego doprowadził do tego, że to ja teraz jestem maksymalnie zahukana i onieśmielona. Boję się swoich zachowań, wciąż się zastanawiam co źle robię.
Wychodzi na to, że nie warto wyrywać się, pomagać i dawać więcej niż powinniśmy. Każdy z nas ma swoje kwestie w życiu i nikt ich za niego nie zrobi, ani nie wypowie.
Często jest to nawet źle odbierane i zamiast pomóc, możemy sobie narobić kłopotu.
Wiersz był dla kogoś, dzisiaj dedykuję go sobie. Może mnie troszeczkę odblokuje.

                                                                    Dotknij mnie

Patrzysz na mnie tajemniczo
- niespokojnie
- pokutniczo.
Czyżbyś chciał mi coś powiedzieć?
Jak się niby...
mam dowiedzieć?

Jak mam poznać, co w szarości
twoich oczu
jest zachwytem?
Skąd mam wiedzieć, czy w dworskości
twojej ból,
czy radość skryte?

Więc po prostu, dotknij tylko
mojej ręki,
moich włosów.
Popatrz głębiej w oczy smutne
i posłuchaj
łez odgłosu.

Nie badź taki tajemniczy,
wciąż z rezerwą,
zasadniczy.
Tak niewiele pragnę dostać.
Trochę ciepła,
ludzką postać.

Tak bym chciała, czuć codziennie
dotyk twoich
ciepłych dłoni.
Strach zostałby już wspomnieniem,
a mój rycerz
by mnie chronił.

Proszę! Dotknij mego serca,
moich dłoni,
ust i oczu.
Dotknij zmysłów co zasnęły.
Tętno skroni
mojej poczuj.





czwartek, 8 marca 2018

Dzień Kobiet

Kochane dziewczyny!
Życzę Wam, żeby ten dzień był wspaniały a wszystkie dni przez cały rok niczym się od niego nie różniły. Żebyście zawsze były uśmiechnięte, wypoczęte, zdrowe i szczęśliwe.
Pamiętajcie , że każda z Was jest wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Nie zapominajcie o tym.

                                                               Dzień Kobiet

Jaki piękny dzisiaj ranek,
złote słońce wcześnie wstało.
Zapach ziemi mocny czuję,
kolor nieba lazurowy,
pieszczotliwy, ciepły wietrzyk
wczesną wiosną dziś powiało.

Taki dzień jest jak kobieta
piękny, czysty, wyjątkowy.
Razem z nimi dzień świętuje
Matka Ziemia i Natura.
Wszystko szczęściem ogarnięte,
kolorowy zawrót głowy.

Kobieta jak słońce jasne,
życie może rozpromienić.
Z jej zapachem ciężko zasnąć,
niczym wiatr przemyka obok,
śmiech perlisty ciągle dźwięczy,
lubi też się zarumienić.

Piękny dzień i piękne święto.
Oby cały rok tak było.
Życzę Paniom dni beztroskich,
szczęścia i spełnienia marzeń.
Witalności dlugie lata,
by wspaniale Wam się żyło.
















wtorek, 6 marca 2018

Przebaczanie

"To myśli są tym, co szczęśliwie lub nieszczęśliwie układa człowiekowi życie." Marek Aureliusz

Nasze myśli i tylko one decydują o tym, kim i czym jesteśmy, jak wyglądamy i czy jesteśmy szczęśliwi.
Nasza powłoka ziemska wygląda tak, jakiego materiału użyliśmy i używamy do jej budowy, zaś jej postawę i zachowania kształtują nasze myśli i cele.
"Albowiem taki jest człowiek, jakie myśli w jego sercu."
Cierpliwość, miłość, dobroć, uczynność, mądrość i zrozumienie, szczęście i radość - to cechy, które nie starzeją się nigdy. One też utrzymują nasze ciała w wiecznej młodości.
Trwogi, strachy i lęki niszczą nasze szczęśliwe dusze, wyzwalając w nich niepokoje, złość, mściwość i odwet, najczęściej niczym nieuzasadnione.
Już Hiob powiedział "Czego lękałem się najbardziej, spotkało mnie."
Może warto by pomyśleć, jaki ja jestem? Czy moje zachowania nie prowadzą mnie do upadku?
Jeżeli świadomie kogoś krzywdzisz, tak naprawdę krzywdzisz samego siebie. Obarczanie swojego sumienia jakimkolwiek grzechem przeciwko bliźniemu swojemu, to jak wszczepienie do organizmu wirusa, który rozwijając się powoli z każdym dniem będzie cię zabijał.
Od takich ludzi coś nas odpycha, boimy się ich. Musimy się liczyć z tym, że takie zachowania z ich strony będą się powtarzać i chociaż je wybaczymy, nie unikniemy niestety pierwszego odczucia bólu i upokorzenia. Na pewno są to ludzie słabi, nie umiejący radzić sobie z emocjami a ich sumienia są już nadgryzione tą groźną chorobą, która wcześniej czy później rozwinie się i zniszczy ich ciała.
Jestem człowiekiem takim samym jak wszyscy i powodują mną takie same zachowania jak innymi.
Pracuję nad sobą od lat i wiem, że jestem coraz bliżej Boga, coraz blizej siebie. Czasem, żeby coś dobrze usłyszeć, muszę to napisać.
W każdej sekundzie naszego życia możemy wszystko zmienić, zaś moc naszych myśli jest tak wielka, że każdą chorobę duszy czy ciała możemy sami wyleczyć.

I jeszcze taka dygresja:
Nigdy człowiek uczciwy nie posądzi drugiego o kradzież, ale zawsze zrobi to złodziej.

                                                       Współczesne wartości

Krętanina, zakłamanie
coraz częściej nas dotyka.
Dwulicowość bez hamulców
barier mało napotyka.
Łgarstwo i mistyfikacja,
porządane dzisiaj wręcz są.
Każda duża korporacja
przypadłość opłaca taką.
Obmowa, zuchwalstwo, podstęp
torują krętackie drogi.
Nie czuje nikt z nich jak rozstęp
w duszy, pojawia się srogi.
Jak to wszystko przyprawimy
szczyptą pychy i zazdrości,
to niechybnie przypłacimy
stratą szczęścia i miłości.
A gdy złość zarządzać zacznie
twoim dniem i cichą nocą,
w tym dniu serce cicho zgaśnie
 a wirusy się okocą.
Wszystko to czlowiek zawdzięcza
pysze i chęci rządzenia.
Posiadania cel dołącza
chorobliwa chęć dręczenia.
Odpłacanie, dokuczanie
porachunki, zemsta sroga.
Daj ci człeku doczekania
łaski i litości Boga.



poniedziałek, 5 marca 2018

Realne marzenia c.d.....

Coś bardzo się rozmarzyłam tego przedwiośnia. Strach pomyśleć co będzie na wiosnę, zaczynam się bać sama siebie.......
Dzisiaj na tapecie miłość. Uczucie nie do końca zbadane, choć tak bardzo powszechne.
A co ja myślę o miłości, poczytajcie ...

                                                                     Miłość

Jak cudownie to słowo wybrzmiewa,
jak unosi się, sięga do chmur.
W duszy pląsa i tańczy, z nią śpiewa
rodzi nowy, wspaniały z snów twór.

Brzmi tak miło, jak płomień, namietność
jak intymność, sentyment i żar.
Wybujała, kosmiczna zmysłowość
porządanie, uległość i czar.

Ukochany, jedyny, najdroższy
wciąż brakuje mi, mało mam słów.
Mój przyjaciel, wybranek najmilszy
gości zawsze w arkanach mych snów.

Słońce świeci jak uśmiech na niebie,
feblik jakiś ogarnia mnie znowu.
Biegnę z Tobą, przy Tobie, do Ciebie
ufam Tobie i Twojemu słowu.

Robię wszystko i nic, jestem w niebie
sensualizm dyktuje mi dzień.
Usta znów wyciskają na szybie
pocałunek. Czy Ty to? Czy cień?

To uczucie jest nieodgadnione,
ze wszechmiar tajemne i święte.
Ezoteryczne, nieprzeniknione
choć pożądane, zawiłe i kręte.






sobota, 3 marca 2018

Realne marzenia

Wiem, że ten wierszyk rozśmieszy was do łez, ale to też będą bardzo pozytywne i dopingujące zachowania. Pośmiejmy się więc razem z moich marzeń, które na pewno się spełnią - to wam przyrzekam. Gdyby nie marzenia, bylibyśmy bardzo ubodzy i nieszczęśliwi. Im bardziej zwariowane marzenia, tym większe szanse na ich spełnienie. Najważniejsze mieć cel a to już jest połowa sukcesu. Ja swój cel mam bardzo wyraźnie zarysowany i dlatego jestem tak pewna, że wszystkie moje marzenia zrealizuję i będzie dokładnie tak jak napisałam. Wam natomiast życzę w tym nowym roku marzeń, wyobrażeń i bujania w obłokach dotąd, aż natraficie tam na coś co będzie sensem waszego życia. Powodzenia!

                                                                   Nowe życie

Na nowy rok, na barani skok - przybyło dnia.
Co przyniesie ten, wyczekany rok.
Czekałam na niego pół wieku.
Niejeden mi powie: "człowieku,
czy ty aby dobrze masz w głowie?"
Ja na to uśmiechem odpowiem
i sercu podleję oliwy.
Ja wiem! - ten będzie szczęśliwy
co zacznę z nim drugie półwiecze.
I nie śmiej się dobry człowiecze
z tej wiary i chęci istnienia,
bo żyłam do dziś od niechcenia.
Robiłam co ludzie kazali,
robiłam to na co czekali.
Spełniałam ich wszystkie zachcianki,
przeżyłam partnerów zamianki,
spełniłam matczyne przypisy,
rodziłam maleńkie bobasy.
Karmiłam, poiłam, niańczyłam.
Kochałam, wielbiłam, nie spałam.
Bóg pomógł mi dzieła dopełnić,
jak ojciec swą rolę wypełnił
i cztery wspaniałe istnienia,
odeszły już w świat do spełnienia.
Ja rodzę się dzisiaj na nowo
na drugie półwiecze. Czy znowu
odnajdę swój cel i wypełnię,
przez Boga złożone nadzieje?
Marzenia na przyszłość mam wielkie.
Apetyt na sztukę i wszelkie
związane z kulturą przygody.
Na życia mojego czas nowy,
przełomem rok zatem ten będzie.
Przyniesie odmianę i wszędzie,
na każdym życiowym odcinku,
zasieję ziarenka jaślinku.
To piękna i trwała roślina,
nie dziwny jej mróz ani zima.
Jest twarda, odporna, cierpliwa
- najwyższe gór szczyty zdobywa.
Mój herb z niej od dzisiaj uczynię,
nieznana się światu wyłonię,
jak zawsze wytrwały jaślinek,
zdobędę Olimpu krainę.
Pół wieku spędziłam biadoląc......
to drugie przeżyję weseląc......
Pół wieku już byłam służącą,
to drugie matroną kwitnącą.
Los rzuci mi gwiazdy pod nogi,
przekroczę najwyższe ziem progi.
Dostanę światowe laury
i dopną mi  szczytne gipiury.
Szczęśliwa, spełniona - przeżyję,
następnych lat długich pięćdziesiąt.
Z radości, ze szczęścia utyję
i mogę w zaświaty się przesiąść.





piątek, 2 marca 2018

Nuuuuudyyyyy.......

Wiecie co, nudzę się. Tak normalnie, zwyczajnie nudzę się. Całe moje życie było nieustającą gonitwą i teraz kiedy wreszcie mam trochę więcej czasu, ja się nudzę!!!!! Muszę szybko coś wymyślić, a póki co poczytajcie trochę mojego biadolenia.

                                                                      Nuda

Nie lubię nudy!
Nie lubię się nudzić!
Ja się nuuudzę.........
Nie cierpię tej cholernej nudy!
Nie umiem się nudzić.
Nie chcę się nudzić.
Nie potrafię się zanudzać.....
Nuda jest głupia,
nuda jest zła.
Nuda niech idzie
pod dywan spać.
Nuda nas męczy,
nuda się śni.
Nudne wieczory
i nudne dni.
Nuda w wakacje
i urlop nudny.
Nudne weekendy,
niedzielne nudy.
A może z wiosną nuda odejdzie?
A może z wiosną nuda mi przejdzie?
A może, może..... w wiosenny maj
może....., zakocham się........?! Bay, bay......


Powroty

Wszystko, zawsze powraca. Wszystko się odradza. Życie na ziemi jest zamkniętym systemem, który się kończy i jak Feniks z popiołów natychmiast odradza. To zamknięte koło, gdzie koniec jest początkiem dotyczy dokładnie każdego wydanego przez ziemię plonu. My także jesteśmy plonem naszej planety i podobnie jak zwierzęta i rośliny, mamy swoje odrodzenia kilkadziesiąt razy w ciągu naszego życia, a kiedy umieramy też rodzimy się do nowego życia - tylko gdzie indziej.            Wiosna jest właśnie tym okresem najintensywniejszego odradzania się. Lato okresem pełnego rozkwitu. Jesień czasem zbiorów owoców, a zima okresem wyczekiwania na przejście do nowego życia. To bardzo piękne i optymistyczne. Mogę tylko schylić głowę przed geniuszem, który to wszystko zaplanował i dziękować mu, że pozwolono mi tu żyć i być bardzo szczęśliwą.

                                                                          Powroty

Zimowe drzewa, czarne i brzydkie
- martwe świadectwa upływu czasu.
Lecz nawet takie, okryte śniegiem
są piękną bazą nowego lasu.
To co się kończy - dla naszych oczu
nie znika przecież, ani odchodzi.
Będzie podstawą nowego życia,
ono z minionych bytów się rodzi.
Piękna jest wiosna - życie w zarodku.
Lato rozkwitja feerią istnień.
Choć jesień, zima - to czas upadku,
jest porą mocy, zalążków kwitnień.


czwartek, 1 marca 2018

Luty

Od tygodnia o niczym innym nie słychać, tylko o tym wielkim nieszczęściu jakie nas spotkało czyli......, o mrozach powyżej 10-u stopni. No rzeczywiście, dla dzisiejszego rozpieszczonego świata to może być dość duży problem. Mrozy będą się utrzymywały do około dwóch tygodni, więc może jakoś wytrzymamy. Wystarczy pomyśleć, że mróz ma także swoje zalety i dobre znaczenie dla przyrody no i o tym, że podczas mroźnych dni z reguły świeci słońce, wystawiajmy się więc na niego bo z mrozem też można się zaprzyjaźnić.

                                                                   Mroźny luty

Jeszcze mróz sroży, oszronione siwe wąsy,
które bezwolnie rozpływają się w uśmiechu.
Tak to gorące wiosenne promienie, pąsy
pierwsze, na twarzach ludzi malują w pośpiechu.

Dziadek mróz rozsierdził się jasnym, mocnym słońcem.
To jego czas jest jeszcze, nie odda lutego.
Kożuch już rozpiął zmęczony, blasku gorącem
" poczekaj ziółko" - burknął, poznasz mnie starego.

Zmrożę wszystkie kałuże
wczesne trawy
jeziora.
Oczka wodne, sadzawki
zalewiska
bajora.
Pomaluję na szybach
najpiękniejsze
rozety.
Włożę czapki na głowy
rękawice
berety.
Ścisnę chłodem polarnym,
niechże dzieci
coś mają.
Tylko one mnie cenią.
Zawsze, szczerze
czekają.

Złość mrozisko wylało, skuło ziemię zmarzliną.
Zwierząt słabszych ten czas był, ich ostatnią godziną.
Tak natura zarządza, porządkuje, normuje.
Silnych wzmacnia, pomaga. Słabym życia ujmuje.

Helios rydwan wytoczył, ziemię ogrzać próbuje
uśmiech przybrał gorący, lecz i to nie skutkuje.
Cóż! - zawołał wesoło, jego prawo natenczas.
Mrozić będziesz dopóty, dopóki zimy trwa czas.

A na razie ludziskom, roślinności, zwierzętom
będę słał ciepłe zorze, blasku dawał oczętom.
Mróz wyczyści chudobę, zaprowadzi harmonię
i najpóźniej za miesiąc, wiosnę do was przygonię.





,

środa, 14 lutego 2018

Walentynki

Nigdy nie przywiązywałam większej wagi do walentynkowego święta. Ot, znowu jakaś moda przyszła ze Stanów czy Anglii, a ja niekoniecznie muszę się pod tym podpisywać........
W tym roku jednak, z czystej babskiej ciekawości poczytałam trochę o Św. Walentym i.........
moje powierzchowne sądy o tym święcie, bardzo się zmieniły.
Otóż, kto to był ten Św.Walenty?
Był duchownym, biskupem i to były jego ziemskie godności.
Naprawdę zaś, był bardzo wrażliwym, uduchowionym człowiekiem dla którego największą wartością na tej ziemi był..., drugi człowiek.
Tak więc, często uczestniczył przy procesach i egzekucjach skazańców, męczenników pomagając im i podnosząc na duchu. To doprowadziło do aresztowania biskupa, za udzielaną pomoc bliźnim.                                                  W więzieniu zdołał nawrócić swojego strażnika i uzdrowić jego niewidomą córkę. Sam zakochał się w niej i w przeddzień egzekucji napisał list do swojej ukochanej, podpisując go " Od twojego Walentego".
Według innej jeszcze legendy, cesarz Klaudiusz II Got wydał niedorzeczny zakaz zawierania małżeństw przez mężczyzn od 18-go do 37-go roku życia. Biskup Walenty miał złamać ten zakaz, potajemnie błogosławiąc młodym parom.
Walenty zmarł 14-go lutego 269 lub 270 roku. W tym dniu rozwścieczony cezar kazał go bić kijami, a następnie ściąć mu głowę.
Wszystkie jego poczynania, były przejawem niespotykanej miłości do drugiego człowieka. Był wielkim męczennikiem, dla miłości bliźniego poświęcił nie tylko swoje życie, ale także swoją wielką miłość.
Moje stanowisko co do tego Święta bardzo się zmieniło. Powinniśmy zawsze takie wzorce stawiać na piedestale, hołdować im i brać z nich przykład.
Nie podoba mi się bardzo  (ale na to wpływu niestety nie mamy) globalna komercjalizacja dnia w którym wielki Święty został umęczony.

Życzę wszystkim prawdziwych i wielkich miłości. Uczuć wrażliwych, finezyjnych, dogłębnych, tolerancyjnych i wybaczających. Uczuć, które potrafią akceptować. Starajcie się proszę, zawsze najpierw zakochać się w duszy człowieka a dopiero później w jego powłoce.
Mój dziadziuś też był Walenty. To był najcudowniejszy mężczyzna jakiego do tej pory udało mi się spotkać. Byłabym skłonna w tym momencie uwierzyć w przesłania imion.
A dlaczego teraz nie spotykamy Walentych?  Przecież to takie piękne imię.
Kilka słów o Walentym.

                                                         Święty Walenty 

Kim i czym jest człowiek, który kwestionuje decyzje boskie?
Jakie prawo i kto mu na to pozwala?
Czy to, że lud obrał cię Cezarem, czy może prawo włoskie?
- wyzutego z uczuć potwora utrwala.

I nagle idzie światło i miłość i spokój
... i niesie z sobą radość i szczęście i pokój.
Podnosi umęczonych, przyzwala szczęśliwym
na życie w imię Boga, miłościom lękliwym.
Tak Walenty podnosił, dokarmiał, pocieszał
swój optymizm i w sercach i w czynach ogłaszał.
W mękach skonał za prawdę, za miłość, nadzieję...
... niewielu z nas poznało, tego kaznodzieję.

Kiedy słodkie serduszko dostaniesz na rękę,
lub czerwoną poduchę, oddania porękę
zatrzymaj się na chwilę i wspomnij na niego
na jego proste słowa " Od Walentego twojego".





czwartek, 1 lutego 2018

Ludzie tak szybko odchodzą......

Dziś, jeden ze smutniejszych dni. Odszedł mój, moich kolegów i koleżanek z pracy, dobry przyjaciel.
Pracowaliśmy razem ponad dwadzieścia lat. Człowiek przyzwyczaja się do drugiego człowieka, pracując ze sobą tak długo zaczynamy żyć naszymi życiami i nawet się nikt nie obejrzy, jak zaczynamy zachowywać się jak jedna, wielka, wspólna rodzina. Kiedy ktoś z nas odchodzi, trudno jest reszcie pogodzić się z tym i musi minąć jakiś okres, żeby przyzwyczaić się do czyjejś nieobecności. Pamięci naszego przyjaciela Miecia W.


                                                          Pamięci Miecia W.

       
Tak szybko odszedłeś.....
Za szybko.......
Nie zdążyliśmy przyzwyczaić się do myśli, 
że może Ciebie nie być...
Nikogo o nic nie prosiłeś,
od nikogo nic nie chciałeś,
sam sobie jak zwykle zarządziłeś
i sam sobie odszedłeś.
Odeszły z Tobą afery bezprzedmiotowe...
Odeszły z Tobą choroby sezonowe...
Odeszło z Tobą bajanie o niczym...
Chłostanie ciężkim dowcipem jak biczem.
Nie płaczę za Tobą, Tyś wesół,
z anioły dobijasz biznesu.
Nie tęsknię za Tobą. 
Przechadzasz się z głową spokojną i badasz
dokładnie niebiańskie stolice
i myślisz - tu miejsce pochwycę.

Łzy moje nad żoną Twoją dziś leję,
jej życie to płacz, codzienne beznadzieje...
Nad córką, dla której zabrakło dni
by kochać Ciebie! O ojcu może już tylko śnić...

Nie płaczcie nad tymi,
co życie zaczęli szczęśliwe.
Żałujcie tych co zostali,
ich doli wątpliwej.
Bo życie przed nami,
dopiero w zaświatach.
Na ziemi umarli,
ożyją w niebieskich komnatach.


                                                         






środa, 17 stycznia 2018

Czy warto.......

A było to dobrych parę lat temu. Tak jak już pisałam, w moim dawnym życiu często uciekałam do mojego świata wierszy, aby tam oczyścić się i nabrać nowych sił do życia.
Utwór, który teraz przytoczę będzie rozmową, jakie często z sobą przeprowadzałam.
Nie ukończyłam tego wiersza wtedy, ukończyłam go teraz kiedy wydawało mi się, że miłość przyszła i nawet poważnie się zaangażowałam.
Wiele nam się wydaje, wiele pragniemy, mamy wielkie oczekiwania, marzenia..... Idealizujemy kogoś, dopatrujemy się w nim osoby którą nie jest....
Tak bardzo pragnęłam naprawdę bliskiej osoby, że chyba zatraciłam się......, znowu.....
Nigdy więcej nie chcę przeżywać tego co w poprzednim związku, a wiele wskazuje na to, że tak właśnie będzie.....
                                                         

   CZEKAJĄC NA MIŁOŚĆ......

Patrzę w okno, szarość...........
niespełnienie..........
tęsknota..........
Czego pragnę tak naprawdę?
Wiem, czy nie wiem.......?
Głupota.........,
a może..........?
Mózg wybrał się na spacer do mojej duszy?
A tam pustka...., cisza....., beznadzieja....., apatia......
Uśpione serce coś mruczy.....
Czego znów chce....?
Miopatia........
zaciska zastygłe mięśnie serca,
nic się nie ruszy.

Brakuje małego promyczka, który ożywi nicość.
Jedno małe westchnienie, dotyk i bliskość.....
.... i już płonie naiwne serce,
 by znów skonać w niespełnionych marzeniach.


"Jeśli ktoś traktuje Cię źle, pamiętaj, ze jest coś nie tak z nim, a nie z Tobą.
  Normalni ludzie nie niszczą innych ludzi."

niedziela, 7 stycznia 2018

Wyścig szczurów

Wiersz ten powstał na początku 2015 roku.
Kiedy go teraz czytam chce mi się śmiać i płakać, grają we mnie sprzeczne emocje.
Jak większość moich składanek i ta powstała pod wpływem mocnych przeżyć związanych nie tylko z moim życiem osobistym, ale również z tym co dzieje się w Polsce, na świecie, wokół nas.       
Może zbyt bezpośrednio podchodzę do tematu, może troszeczkę przesadzam  (chociaż nie wydaje mi się), ale tak właśnie odbieram ludzkość na początku 2015 roku.                                                   
Mam nadzieję , że nikt z was nie odnajdzie siebie wśród bohaterów .
Jeżeli kogoś uraziłam, przepraszam.
Oczywiście nie będę sobą, jeżeli nie zadam pytania: jak widzicie ludzkość  trzy lata później?
Czy wyścig szczurów trwa nadal, a może ludzkość zaczęła się przewartościowywać...???



                                                        ŚWIETLISTY ARMAGEDON

Nadszedł piętnasty rok,
pierwszego z dwudziestych wieku.
Na niebie widać bok......
Koziorożec w podskoku.
Milion rac rozświetliło
sylwestrową noc,
ludzka dzicz rżnie w podskokach
w odchłań......, jeden krok.
Ziemia - piękna karoca,
czorty - złotem podkute
a na koźle Belzebub wąsaty.
Pędzą w otchłań piekielną,
każdy chce do karocy...,
blichtr dokoła
z dumy każdy pękaty.
Torsy męskie, zdobione muchami
sztywne fraki, błyszczące obuwie.
W krynolinach, diamentach matrony.....
Niechże teraz świat patrzy!!!
- Cóż powie???
- Kto najwięcej majątku zgromadził?
- Jak to zrobił...?
- nie twoja to sprawa!
- Kto dziesiątki, tysiące dusz zdradził?
- Jest karoca!
- Jest blichtr!
- Jest zabawa!
Każdy siadać chce blisko przywódcy,
Panie mizdrząc, Panowie chrząkając.
Sir Łepkowski, by dotknąć dowódcy
szturcha, szczypie..., szans innym nie dając!
Co za prostak! - ryknęła matrona.
Cham i ćwiok! - dołożyła Bellezza.
Ostra szpilka utknęła w pośladkach
Ach! Wspaniała jest ta morbidezza.
Gość otyły i cały w purpurach
ryknął: weź chadro te gnaty!
Szlag niech trafi te twoje kulasy......
Bież Pan łapy od mojej Agaty!
Mąż gentelman piachami wywija
... zejdź spaślaku, bo złamiesz karocę!
Pan Belzebub wąsika podwija,
garść zaciera: mam niezłą hołotę...
Ręce, nogi, zwichrzone fryzury...
Państwo szlachta! - spogląda bezdomny.
Jacy biedni ci ludzie, nieszczęśni...
nie zostanie z nich nic dla potomnych.
Chociaż brak mi ulotnej materii
a mój wygląd czasami odstrasza.
Ład, harmonia i ciut galanterii...
Często Stwórcę do siebie zapraszam.
- Że na ziemi śpię?
- To jest Matka!
- Że nie zawsze zjem?
- Taka dietka!
- Nie mam fraka?
- Cóż..., wszak spodnie noszę.
- Nie mam domu?
- Jest nim świat, nim się cieszę.
Tym biedakom zatruto rozumy,
odebrano im wolność i wolę.
Wszystko zrobią dla złocistej trumny,
smutny los ich na ziemskim padole.
Ja nie zbieram bezcennych okazów.
Na cóż mi, pozłacane serwisy?
Nie oglądam turniejów, pokazów,
śmieszą mnie próżne adonisy.
A tak łatwo po sobie zostawić:
- miłość
- radość
- przeżycia
- wspomnienia
Wszystko, co pomoże ci zbawić,
swoją duszę i swoje istnienie.

Przystań więc, młodzieży bezradna
i pomyśl! - nim życie zaczniecie.
Czy "żyć" by "być" - to myśl bezzasadna?
Czy w zaświaty coś więcej weźmiecie???