poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Ech życie...

Tak jakoś ze mną się porobiło, że sama siebie poznać nie mogę. Życie dało mi jeszcze jedno potwierdzenie na to, że nie zawsze możemy być tak akuratni jakbyśmy być chcieli i tak naprawdę nawet do końca siebie nie znamy. Tak przy okazji nie próbujmy nigdy osądzać innych, skoro sami siebie potrafimy zaskakiwać.
Byłam wręcz pewna, że ja jestem już taka mądra i rozsądna, że na pewno potrafię doskonale panować nad swoimi uczuciami i swoim postępowaniem.
 Aż tu jakoś tak mną zakręciło, w brzuszku zawierciło...., no i masz babo placek. Stoję przed lustrem i patrzę na jakąś nową panią...? Jest ode mnie ładniejsza, szczuplejsza, szczęśliwsza i jakaś taka fajna. Czy to naprawdę jestem ja....? Matko kochana, to chyba ja jestem normalnie.....

                                                                  REORIENTACJA

Unoszę się ku gwiazdom
łapię kometę za ogon.
Płynę w odmętach kosmosu
i słyszę: "dogoń mnie..., dogoń..."

Rozkoszna moc wszechświata
rozkłada moją materię,
Halley mnie ciągnie za sobą
czuję polimeryzację.

Rozbite monomery
łączą się w całość od nowa,
powstaje piękna materia
rodzi się nowa osoba.

Uniwersum bez końca
zamyka mnie w swych ramionach,
czuję energię i siłę
nic już mnie nie pokona.

Gwiazda nagle rozbłyśnie.
Jasna , promienna, spokojna.
Tak! Do niej biegłam przez życie.
Opatrzność umie być hojna.

Dogoniłam ją wreszcie,
kryjówkę szczęścia i wiary.
Błyszczącą gwiazdę spokoju
jej będę składać ofiary.

Otwieram oczy i słyszę
miarowy oddech miłości.
Cichutko tulę policzek
do szczęścia, ciepła, radości.













niedziela, 20 sierpnia 2017

Ech życie

Otworzyłam oczy i przywitał mnie równomierny stukot deszczu. Powietrze było przyjemnie schłodzone i poczułam w sobie tak wielką radość i tak wielką siłę, że uświadomiłam sobie jaką wielką mądrość skrywa w sobie natura, która w odpowiednim czasie obdarza nas tym co w danej chwili dla nas najlepsze. Szkoda tylko, że ludzie tego jak gdyby nie widzą, nie czują, nie umieją tego brać i cieszyć się tymi darami. Zaledwie wczoraj musiałam wysłuchać jak bardzo wszyscy są zmęczeni upałami i co by dali za ochłodzenie i kroplę deszczu. Dzisiaj po wyjściu z domu pierwsze słowa jakie usłyszałam brzmiały " No, widziała pani jak się to pogoda popsuła. Na taki paskudny czas ani się z domu wyjść nie chce. No i co poradzić na taką złą pogodę....????"
Ręce mi opadły, już nawet nie staram się ludzi zrozumieć - chyba jestem jakaś nienormalna.
Oczywiście musiałam pobyć chwilę w moim świecie..... Pobądźcie tu wraz ze mną...

                                                                        POGODA

- Szara pogoda
- mokra pogoda
- ciężka pogoda
- smutna pogoda.
Pogoda zła i fatalna
pogoda, która nie sprzyja.
Opinia często ta marna
maluje czas..., nie do życia.

Myślę więc sobie nieraz,
muskając deszczu kropelki.

Dlaczego w ludziach jest tyle
... głupoty, beznadziejności...!?
Dlaczego..., nawet pogodzie
nie skąpią żalów i złości.

Niechby po prostu codziennie,
spojrzeli w niebo z uśmiechem.
Pogoda nie nadaremnie zmienna jest,
... jak człowiek przecie.

Nie może być zła ani dobra,
nie może słuchać narzekań.
Zawsze jest piękna, bo niesie
ze sobą - życie człowieka!

Gdy wstaję rano z pościeli
i widzę deszczu kapanie,
już cieszę się. Tej niedzieli
cała roślinność powstanie.

Uśmiecha się drzewo syte,
trawy i kwiaty śpiewają.
Zatapiam nogi w kalosze
i biorę z życia co dają.

Deszcz czysty zmywa brud wkoło,
wiatr pozamiatał ulice.
Na niebie chmury wesoło
budują kopce, wieżyce.

Jak pięknie świat odnowiony,
jak wszystko pachnie dokoła.
Nie mógłbyś człeku zgubiony
wyjść czasem z błędnego koła.

Szczęśliwa razem z pogodą
dziękując Bogu za deszcze,
zasypiam wieczór spełniona
prosząc..., wciąż prosząc o jeszcze...





sobota, 19 sierpnia 2017

Las

Kochałam i kocham na wsi wszystko, ale najpiękniejszy zawsze dla mnie był las. Ta cisza, ten spokój i niepowtarzalny klimat, jego dostojność a jednocześnie przytulność i intymność sprawiały, że mogłam w lesie przebywać bez przerwy. Znałam wszystkie mrowiska, ścieżki którymi mrówki się poruszały. Znałam wszelkiego rodzaju chrząszcze, robaki, gąsienice wszystko co skrywał leśny mech. Godzinami z zadartą głową potrafiłam oglądać ptaki, które wykarmiały młode, pożywiającego się dzięcioła czy kukające kukułki. Czasem w leśnym parowie smyknął lis a wiewiórki podchodziły tak blisko, że prawie je dotykałam. No i co jeszcze, oczywiście jedyny w swoim rodzaju zapach lasu, drzew, igliwia, żywicy, roślin, ziół, wszelkiego rodzaju owoców, no i oczywiście grzybni - do dziś przyprawiają mnie o zawrót głowy. To niespotykane bogactwo przyrody chciałabym wam przedstawić jak najlepiej i jak najdokładniej, ale to jest po prostu niemożliwe. Poczytajcie więc, chociaż namiastkę tych wspaniałości.


                                                                               LAS

Wielki Pan ci to i bogacz on wielki,
największe też skarby zgromadził.
Tu wszystkie rośliny i zwierz mieszka wszelki,
tu piękno i ład zaprowadził.

Potężny niedźwiedź, czy może tur stary
przewodzi zwierzynie wszelakiej.
Jednemu ukłony, drugiemu fanfary
oddają mieszkańcy jednakie.

To prawda, że misiek na dwóch łapach chodzi 
co jegomajestat wyróżniaL                
Lecz tur, równie dumnie oczyma w krąg wodzi              
i dobre od złego odróżnia.

Piękne tam łosie i jeleń wspaniały,
i sarny, i łanie subtelne,
a rysie - to koty też całkiem niemałe
i sokół co oko ma celne.

Rude wiewiórki i szare zające,
po lesie czmychają, kicają.
Stubarwne motyle, jak kwiaty na łące
cudowny ten świat ubarwiają.

Potężne kopce, pracusiów termitów                   
jak zamki obronne się wznoszą,
a obok siedliska kąśliwych moskitów          
o żer nad strumykiem wciąż proszą.

Zielony dywan, mech rozłożył wkoło
skrywając przeróżne domostwa.
W nich małe istotki biegają wesoło,
budując swe wioski, starostwa.

Powstaje zamek, królowa w nim mieszka
- skąd znamy takowe schematy?
Tu mrówka, tam krówka, biedronka gdzieś pierzchła
w sąsiedztwie zaś chrabąszcz wąsaty.

Niejedną zwrotkę i stronę niejedną,
można by rozprawiać o lesie.
Choć lato się skończy i choć liście zwiędną,
tu życie nie skończy się przecie.

Puszystym płaszczem natura okryje
rośliny i zwierząt arendy.
Za kilka miesięcy znów wszystko co żyje,        
wzbogaci ten świat - tak majętny.

Przepiękny lesie, o lesie wspaniały
natura cię kocha bez końca.
To tobie oddała dorobek swój cały,
przy tobie na zawsze trwająca.









Wspomnienie

Pomimo różnych za i przeciw mojego dzieciństwa, wspominam ten okres jako najpiękniejszy i niepowtarzalny. Im jestem starsza, tym częściej go wspominam . Te odległe czasy właśnie teraz jakoś dokładniej pamiętam, wspomnienia zaś dają mi wiele szczęścia i radości. Pewnie wcześniej nie miałam na to po prostu czasu. Wiersz, który dziś dodaję powstał w marcu 2010 roku, czyli już parę dobrych lat temu. Tęsknię więc za dzieciństwem, no i przede wszystkim za wsią już od dosyć dawna.
Teraz mam więcej czasu na wspomnienia. Powspominajmy więc....

                                                   
                                                               WSPOMNIENIE
Wsi moja wesoła, wsi moja szczęśliwa
pamiętna z mych czasów dziecięcych.
Tu życie płynęło, jak gęsta oliwa
tłoczona z ziarenek słonecznych.

Bóg dobry pomyślał, by moje jestestwo
osadzić na cudnej wsi polskiej
i tak też się stało, tu moje królestwo
pachniało lawendą i groszkiem.

Tu Matka Natura wieczorem majowym
tuliła do trawy me ciało.
Tańczyłam upalne marzenia sierpniowe
rozkoszy bywało, niemało...

Gdy czasem to niebo, jak diament przejrzyste
zakryły złe moce ciemności,
to wnet słońce jasne, radosne i czyste
wracało, nie skąpiąc miłości.

Na niebie jaśniała ukwiecona tęcza
a szary skowronek oszalał,
tak trele wesołe szczebiotał i brzęczał,
że inne ptaszęta powalał.

Co rano dzień wstawał i szedł spać wieczorem
co wiosnę świat wracał do życia.
Dni dobre i gorsze płynęły pospołem
niczego nie brakło do szczęścia.

Te lata spokojne, te chwile radosne
na zawsze w mym sercu zostaną.
Co lato, co jesień, co zimę i wiosnę
wspominam wieś niezapomnianą.


niedziela, 13 sierpnia 2017

Spolegliwość

Wychowałam się w czasach, kiedy dzieci pracowały na równi z rodzicami i był to jeden z najważniejszych i uważam najlepszych elementów wychowania. Praca, odpowiedzialność, wysiłek fizyczny powodowały wykształcanie się u dzieci i młodzieży szacunku do wszystkich i wszystkiego co ich otaczało.
 Wartości, które teraz rodzice usiłują wpoić swoim pociechom (z reguły z marnym skutkiem) my odkrywaliśmy sami, właśnie poprzez ciężką pracę i wielki szacunek do ludzi i tego co z nimi związane.
 Pamiętam, jak za każdym razem kiedy udało mi się dojść do czegoś nowego byłam z siebie dumna. Podpatrywaliśmy rodziców i na wyścigi wymyślaliśmy, jak najlepiej można daną rzecz zrobić i które z nas dzisiaj zebrało najwięcej pochwał. Wieczorem kładliśmy się na trawie i rozmowom nie było końca. Mieliśmy od 5-u do 15-u lat, było nas pięcioro. Niekiedy (zwłaszcza przy posiłkach), rozmowy były zabronione i to była wielka kara!
 Współczesne dzieci nie znają słowa "rozmowa". Jest informacja, odpowiedź im ściślejsza tym lepsza. Jest szybka, celna i błyskawiczna riposta, ale zapomniano o rozmowach właśnie... Rozmowa stała się wielkim luksusem. Jest niewielu ludzi, którzy bezkarnie mogą sobie na nią pozwolić. Na rozmowy dzisiaj, niestety nie mamy czasu.
Takie były wychowawcze plusy tamtych czasów, ale były też minusy takiego wychowania. Ciężka praca, wielki szacunek dla starszego pokolenia i często niestety stosowane kary cielesne wobec dzieci spowodowały, słaby rozwój osobowości co z kolei poskutkowało godzeniem się dzieci na wszystko. Godzenie się zaś i niemoc to czysta spolegliwość, która mści się na nas przez całe nasze życie. Moje pokolenie (szczególnie ludzie, którzy zostali wychowani na wsi) zapłacili za ten błąd wychowawczy niekiedy całym swoim życiem.
Spolegliwość o której piszę, to raczej smutna satyra na nasze czasy.

                                                               
                                                          SPOLEGLIWOŚĆ

Ileż można być spolegliwym?
Za spokój płacić hipokryzją.
Ile można być wciąż usłużnym
i żyć fałszywą kurtuazją?

Ludzie, jak kule rozżarzone
biegają wokół własnych osi.
Ich buzie wciąż niewyparzone
szukają..., gdzie?... co?... jak?... kto?... cosik...

Gdy stres swój masz poniżej normy
(a norma teraz dość wysoka),
to nie dorównasz do ich formy,
bo może zalać cię posoka.

A zgorzel w ciele coraz większa,
bo wszystko stoi dziś na głowie.
Złotówka nad relikwie świętsza,
co dobre..., dziecko już odpowie.

Samochód! - a jakże z salonu,
nie z pośledniego oczywiście!
Mieszkanie - zbiory pięknych plonów
jak z bajki, drogo i świetliście.

Do tego życie jak przystało
na królewicza i królewnę
i czyżby czegoś brakowało...?
Do szczęścia brak tylko..., służebnej.

Cóż to za czasy durne jakieś!
Gdzież się podziały kocmołuchy!?
Kochani, zatem pragnę donieść
- w kawiarniach pędzą pogaduchy.

Lecz skoro wszyscy chcą być ważni.
Profesor - jeep, sprzątaczka - porsche,
to któż salony proszę Państwa
posprzątać ma? - no kto?...  co proszę!?

W luksusach życie spędzać chcecie
wszyscy, jak jeden, bez wyjątku!
No cóż - o czymś chyba nie wiecie?
Istnienie, to nie full majątku!

Po co więc moja spolegliwość?
Prostuję krzyż, podnoszę oczy.
Prostota, ufność i uczciwość
od zawsze w pierwszej parze kroczy.




Nigdy nie mogłam zrozumieć, dlaczego tak bardzo wszyscy szanują ludzi którzy oszukują, kradną, robią wszelkiego rodzaju przekręty i z tego tytułu mają wielkie majątki. Nigdy natomiast nie szanowało się ludzi, którzy bardzo ciężko pracują i za swoją pracę zarabiają marne grosze. Najprościej myśląc, ludzie nie szanują siebie nawzajem szanują tylko swoje bogactwa. Nie umiem i nie chcę żyć wśród takich ludzi!



czwartek, 10 sierpnia 2017

Ech życie...

No i co kobieto, chodzisz i marudzisz! Sama nie wiem czego chcę...? Co się do diabła ze mną dzieje...? Może będę chora...???
Tak się zachowywałam, gdy po dwudziestu kilku latach poczułam motyle w brzuchu...
No tak, starsi ludzie czują tak samo jak wy młodzieży. Zmieniamy się tylko fizycznie, zaś umysł zawsze jest taki sam. Na pewno mądrzejszy, przezorniejszy, spokojniejszy ale taki sam.
Nie dopuszczałam do siebie nawet takiej myśli, że ja...??? - taka dorosła, mądra i w ogóle..., nieee....
I jeszcze raz życie mi potwierdziło, jak bardzo siebie nie znamy, jak nasza psychika może robić z nami, z naszymi uczuciami co tylko zechce i nie zawsze rozsądek gra pierwsze skrzypce.
No i bardzo dobrze, tak powinno być i życzę wszystkim młodszym i starszym radości przeżywania,
szczęścia poznawania i miłości we wszystkich różowych odcieniach.
Kiedy jeszcze nie wiem co się dzieje, zawsze uciekam do rymów.....

                                                       CO SIĘ DZIEJE...???

Coś..., słońce dziś jaśniej świeci
i ptaki głośniej śpiewają
i zieleń, zieleńsza niż zwykle
i kwiaty zapach swój mają.
Obfitsza rosa na łące,
motyle tańczą wesoło
i jakoś..., wszystko jest inne
i jakieś..., szczęście wokoło?
I woda mokra jak nigdy,
i Zefir świszczy radośnie,
i wszystko nagle rozkwita...
Czy szczęście to? - czy przedwiośnie?
Czy zmysły mi zwariowały?
Czy może..., zdrowie powraca?
Cóż? - jeśli to ma być miłość
niech wszystko wraz się odwraca.





niedziela, 6 sierpnia 2017

Lipa

Mija czas tak szybko, że nie nadążam na czasie publikować wierszy. Właśnie minął mój ukochany lipiec, a ja nie zdążyłam opublikować wiersza o moim ukochanym drzewie, oczywiście myślę o lipie.
Nadrabiam więc zaległości, może też pokochacie to drzewo tak bardzo jak ja...?

                                                                       LIPA

Tyle już napisano o drzewie tym pięknym
w baśniach, wierszach i pieśniach czci ją język giętki.

Słowacki, Kochanowski uroki jej sławią
i inni, równie zacni jej przymioty jawią.

Od wieków lipę czczono. Już wielcy rzymianie
bogini piękna Wenus, złożyli ją w wianie.

Słowian zaś, przed piorunem ognistym chroniła
i lekarza dusz ludzkich od wieków pełniła.

Królową była zawsze przy wiejskiej zagrodzie,
wiele by mówić, pisać o lipy urodzie.

Na jej cześć miesiąc lipiec chrzczono przed wiekami,
miejsca święte nazwano... Świętymi Lipkami.

Lipa leczy i słucha co mówi przyroda,
kwiatostan miododajny każdemu sił doda.

W drzewie miękkim artysta posągi zaklina,
muzyk chwaląc cię Tilio, gra na Lutni Pana.

Długowieczna, szlachetna - całe pokolenia
uzdrawia, leczy, koi niby od niechcenia.

Rośnij lipo wspaniała ponad wszystkie stany,
urok twój czarodziejski, wciąż nieopisany.









Moje dzieci...

Przeglądam moje wypociny i natrafiłam na wierszyk, który ułożyłam w zeszłym roku dla mojej ukochanej wnusi, która przystępowała do Pierwszej Komunii. Chciałabym go innym dzieciom też dedykować z nadzieją......

                                                    DARUNI MOJEJ KOCHANEJ

Bardzo bym chciała kochanie,
dopóki życia ci stanie,
abyś codziennie do Boga
modliła się, nie kiedy trwoga...
Z tej małej, skromnej książeczki,
niech twoje śliczne usteczki,
codziennie jedno wołanie
zanoszą: "kochaj mnie Panie!"
O Bogu jak nie zapomnisz,
(po latach jeszcze to wspomnisz)
On da ci wszystko w nadmiarze,
Ty, serce złóż Mu w ofierze.
Codziennie parę minutek
to radość wielka, nie smutek
poświęcić Stwórcy naszemu,
za wszystko dziękować Jemu.


Ech życie...

Teraz już wiem, że poznałam wspaniałego człowieka. Kiedy jednak pisałam ten wiersz, jeszcze tego nie wiedziałam. Jak to kobiety mają w zwyczaju zaczęłam go "prześwietlać", ot taka nieszkodliwa zabawa. Już ponad pół roku znam Stasia (to bardzo krótko, wiem...) ale myślę, że nie pomyliłam się co do niego. To dobry i wartościowy człowiek.

                                                                    DO STASIA

Kim jesteś imć Panie Stachu? - odpowiedź trudna..., zaiste...
Co sądzić o tobie brachu? - nie wszystko jest oczywiste...?

Zapobiegliwy, zaradny "ten, który sławą jest rodu"
i ojciec z niego przykładny i dumny nie bez powodu.

Ma pewność siebie, zna wartość, pracuś jak rzadko jest który
często myląca otwartość kruszy niewieścich serc mury.

Intelekt ma syntetyczny, nim bramy życia otwiera
lecz także... apodyktyczny, potrafi być Staś chimera.

Czasem nieśmiały i skryty, często ma zmienne humory
uparciuch z niego ukryty, sprzeciwu nie znosi... z góry.

Cytuję, co ktoś powiedział: "despota to w owczej skórze",
lecz gdyby ktoś z was nie wiedział, raz jeszcze wszystko powtórzę.

Choć Staszek ma swoje wady, jak każdy człowiek na ziemi
to głowę ma nie od parady i żyje w zgodzie z bliskimi.

Serdeczny, dobry, uroczy, pomocą umili życie
wokół przyjaciół jednoczy, traktując ich należycie.

Kiedy zaś uśmiech zakwitnie na jego szczerym obliczu,
niebo jest bardziej błękitne i już śnisz o królewiczu.