Każda matka powinna nieść z sobą miłość, ciepło, mądrość, radość życia, spokój, opanowanie, nadzieję, wiarę i przebaczanie. Matka kocha swoje dziecko bezwarunkowo, a przynajmniej tak być powinno. Ta miłość zaś, powinna iść w parze z mądrością życiową i chęcią wychowania mądrego i zdrowego potomstwa. O matce napisano i powiedziano już tak dużo, że cokolwiek bym napisała, zapewne się powtórzę. Kiedy myślę o matkach, dochodzę do wniosku, że zbyt mały mam zasób słów, żeby wyrazić to co nieraz czuję. Są oczywiście kobiety, które rodzą potomstwo (bo tak się zdarzyło) i uważają, że to był wystarczający wysiłek, który poniosły w związku z tym czymś nowym, resztę zostawiając innym. Ale są to na szczęście wyjątki i oby było ich jak najmniej. Ja byłam dzieckiem szczęśliwym i miałam taką właśnie wspaniałą mamę. Było nas w domu pięcioro, ja byłam najstarsza. Kiedy miałam siedemnaście lat, moja mama odeszła........ Długie lata ( nie, nie miesiące) nie mogłam się z tym pogodzić i przyjąć tego do wiadomości. Od kiedy jej nie ma, moje życie jest koszmarem a właściwie było, bo nazbierałam wreszcie tyle doświadczenia życiowego, że może chociaż na stare lata jakoś sobie będę w życiu radzić. Brakowało mi jej zawsze, brakuje mi jej cały czas i tak już chyba zostanie. Zaraz po śmierci mamusi, napisałam trzy wiersze, które są może dla niektórych śmieszne, dla mnie były jedynym sposobem wyrzucenia z siebie chociaż odrobiny bólu......... Dzień Matki to święto cudowne i przede wszystkim radosne, wielu z Was powie, że moim smęceniem wręcz je zepsułam, ale ta smutna opowieść ma też swój cel. Usiądźcie proszę czasem i pomyślcie o swojej mamie. Pomyślcie, czy przyszło Wam kiedyś do głowy, że mogło by jej nie być? Zróbcie czasem rachunek sumienia, czy ją szanujecie, czy o niej myślicie, czy jej pomagacie, czy ją odwiedzacie? Najczęściej mama jest, no bo po prostu ma być i koniec.
Jej obowiązkiem jest wszystko, twoim zaś obowiązkiem jest być wspaniały czyż nie tak??? Uwierzcie komuś kto stracił matkę, że to jedyne i największe dobro, które dostajemy w życiu całkowicie za darmo. Możemy z tego dobra brać i korzystać ile tylko chcemy, bo każda matka ma niewyczerpane zasoby uczuć, miłości i spokoju.
A teraz poczytajcie wiersze siedemnastolatki, której zawalił się cały świat i została z tym całkowicie sama............
TREN
TREN
Matce mojej kochane, jedynej z niewiast ziemi
która nagle odeszła, spłakana łzy mymi.
Jej pamięci dozgonnej,jej chwale wieczystej
niech będą poświęcone, słowa jak łza czyste.
Niech na zawsze zostanie w nich piękna i żywa,
niechaj wers ten, jak całun jej prochy okrywa.
Najmilejszej swej matce, córka ofiaruje,
która codzień z tęsknotą, słów jej nasłuchuje.
Bochnia 1979
TREN
O o o...! Nieszczęsna fortuno, dlaczego akurat
mnie wybrałaś na pole, swych okrutnych parad?
Dlaczego to... mnie właśnie, nieszczęsny mój losie
tak srogo ukarałeś? Za co...? Za co...? Powiedz!
Czy bez tego nie dosyć, łez mych już spłynęło
gdy tylekroć nieszczęście, naszych drzwi dotknęło?
Czy za mało ci nocy nieprzespanych wcale,
gdym czuwała nad matką w jej srogim zawale.
Czyż nie dosyć ci było mej męki na roli,
gdy z czoła pot mi spływał, bez mej dobrej woli?
Czego chciałeś mi dowieść, mdłej szesnastolatce,
że zabrałeś mi wszystko? Skarb jedyny... MATKĘ!!!
Za co te srogie kary, czym jeszcze zgrzeszyłam?
Czego nie wykonałam? Czym cię obraziłam?
Dokąd straszne me fatum, jeszcze będziesz przy mnie???
Odejdź już!!! - proszę kornie. Niech zły czas mój minie...
Bochnia 1979
MAMA
gra w ustach dzieci co dnia.
Mama! - o jakież to trudne
zapomnieć go. W oczach łza
a w sercu gorycz straszliwa,
boleść i smutek, i żal.
Powiedz! - fortuno kłamliwa
czemu zabrałaś ją nam???
Okrutny, podły mój losie
za co??? - mój smutek, me łzy???
Za co mnie karzesz tak strasznie???
Za co me czarne sny???
Czemu jak inne dzieci
nie mogę wołać..., bo łkam?
Mamo! Mateczko! Mamusiu!
Odezwij się...!? - chociaż raz...........
Bochnia 1979

